Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga II.djvu/478

Ta strona została skorygowana.

się przed czortami! Nie życie najważniejsze, tylko jakie życie.
Andrijko nasurowił się, przybił twardo:
— Nie jedźcie dziś. Nie pojedziecie!
Ksiądz także odparł twardo:
— Piechotą pójdę, do wieczora gdzieś zajdę, Bóg czuwa.
Wstał i zdecydował:
— Pomódlmy się, Andrijku! Psalmista Pański tak śpiewa: „Czymże jest człowiek, że tak troskasz się o niego, Panie? Zrobiłeś go niewiele niższym od aniołów, uwieńczyłeś sławą i czcią. Dałeś mu panowanie nad Twoimi dziełami, położyłeś u jego stóp: wszystkie krowy, woły, owce i zwierzęta polne i ptaki powietrza, i ryby, i wszystko, co przebywa na szlakach wodnych. O Panie, jakżeż świetne jest imię Twoje na całej ziemi!“
Andrijko wzdychał, żegnał się znakiem krzyża i zamilkł. I niebawem rozszeptał się ważko z dziećmi jak gdyby w spisku. Lubko i obie córki skuliły się nad ojcem, w przerażeniu spoglądając wciąż na księdza.
Ksiądz usprawiedliwiał się:
— Zrozumcie mnie, moi mili, jejmość księdzowa już niespokojna, a ten stary święty kot lamentuje za mną.
— Czemu święty? — pytał Lubko.
— Na śmiech tak nazwali starego kocura, bo nie odstępuje mnie, także w cerkwi wciąż przebywa. A kiedy mnie nie ma, zawodzi i miauka, żyć nie daje.
Ksiądz żegnał się. Rzekł w porywie:
— Nakazuję wam, Andrijku, wygrzać propastnycię na piecu i to ściśle, i dopiero na wiosnę hajda na słońce, niech wyparzy.
Andrijko kwękał po słowie:
— Dum — mi — nie wyparzy, bo — z głowy — się korzenią. Daj wam Boże, Ojcze duchowny, dojechać dziś zdrowo. A na wiosnę zaprowadzę was na tamto miejsce, byście je wyświęcili. A jak Bóg nie da, to przynajmniej tu po mnie na górę przyjedźcie...
Ksiądz zrozumiał:
— Wstydźcie się, Andrijku, tyle łaski wam Bóg pokazał, to musicie żyć. I wyście chłopiec naprzeciw mnie.
— Chłopiec? zanadto ciąży na plecach brzemię. Tamci tacy młodzi poszli marnie, to po cóż ja tutaj?
Ksiądz zadowolony, że go nie zatrzymują, ożywił się i zaśmiał się:
— Człowiecze, a po cóż ja tutaj? Starość to pismo na dwa