Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga II.djvu/504

Ta strona została skorygowana.

jeśli nie do błazeństwa. Matka nie widziała w górach — poza uwięzionym w drzewie kapitałem — nic prócz dzikości i niebezpieczeństw. Potępiała dosadnie awanturnicze i niedojrzałe przywiązanie syna i synowej do nowego siedliska. Po trosze grały jeszcze rolę względy wobec rumuńskiej rodziny żony, której członkowie wyrażali grzeczne zdziwienie, lecz czasem przecie żal, że można młodą osobę zakopać żywcem na pustkowiu i skończyć na zawsze z życiem towarzyskim. Przypisywali to z ironią romantyzmowi Polaka, niedawnego powstańca. Wydawało się zatem, że odwrotu nie było.
Tymczasem Fudor atakował na całym froncie tak, że nieraz życie codzienne w dworze stawało się nieznośne. Nie dość, że rąbał lasy pańskie i to tam, gdzie od dawna nie było żadnych wątpliwości co do własności. Nie tyle zresztą z potrzeby, bo sam miał dość lasu, co dla wygody, bo las pański był bliżej jego chaty, przede wszystkim celem sprzedaży po przeróbce na słupy i na deski. Dziedzic stał na wyraźnym stanowisku, jak sam to nazywał, „oświeconego feudalizmu“. Chciał być pierwszą jaskółką wiosny, której oczekiwał i byłby chętnie przystał na ugodę w formie nieznacznej zapłaty, byleby nie naruszać tytułu własności, a co najważniejsze nie ustąpić przed gwałtem, tracąc honor i autorytet. Jednak gdy gajowi dworscy przyszli do lasu, w którym rąbał Fudor wraz z pomocnikami i, starając się wszcząć rozmowę co do polubownej ugody, ostrzegli Fudora, miał on dla nich tylko jedno powiedzenie, zawsze to samo: „Marsz psy pańskie! To moje, nie żadnego pana.“ Młodemu leśniczemu dworskiemu Fudor nie pokazał się, lecz ostrzegł go z kolei na swój sposób, strzelając doń raz i drugi z ukrycia.
Podobnie było, gdy Fudor wypasał chudobę na odległym pastwisku dworskim, a w dodatku przesuwając spór i chcąc skłócić innych, za zapłatą przyjmował na to pastwisko bydło z wsi Brustury jakby na swoje. Gajowi mieli nakaz unikać bójek, zapewne i sami nie mieli do nich ochoty, mimo że uzbrojeni i że występowali urzędowo, to jest z blachami obszaru dworskiego na piersiach, które były zaopatrzone w herby. Tylko Ihnat ciskał się, robiąc gorzkie wyrzuty swemu panu i wskazując, że spełni się to, co przepowiadała stara dziedziczka, to jest że wszyscy będą mieli pana za chłystka i przestaną się z nim liczyć. Gajowi otrzymali rozkaz spędzać chudobę z pastwiska podczas nieobecności Fudora. A gdy ponownie ją zastali, spędzili ją do dworu jako zakład za szkody, stosownie do miejscowego obyczaju, według którego płacono od-