Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga II.djvu/528

Ta strona została skorygowana.

stanu prawnego i to widzę, że nie Fudor za nią odpowiada. Do niedawna jeszcze tak zwana sprawiedliwość działała wyłącznie przez wyprawy karne i stany wyjątkowe. Czyli przez terror. W rezultacie ta praktyka cofnęła ludową sprawiedliwość, jej poczucie, jej tradycję. Niestety nowsza praworządna praktyka sądowa dotąd nie przyjęła się i dotąd nikt jej nie rozumie. A przecie, przypadkowe zresztą, topienie Fudora, jako pierwszej z rzędu ofiary, nie może być wstępem do praworządności i nie powinno smakować odpowiedzialnym sędziom ani dojrzałym świadkom.“
Ksiądz odpowiedział: „Te nadużycia, które panowie obaj, pan dobrodziej i pan Władysław, uprawiacie ze słowem «lud», mogą doprowadzić do rozpaczy. Ma się ochotę stanąć po stronie terroru. Bo wychodzi na to, że bronicie zbrodniarza zuchwałego, który urąga człowieczeństwu i cywilizacji. Po co? Czyż myślicie, że zrzeczenie się kary za własne szkody usprawiedliwia narażanie innych? Bo oto zjawi się nowy Fudor ze szkodą dla życia, bezpieczeństwa i posiadania innych. Odpowiedzialni będą ci, którzy go tak zręcznie zasłaniają od ciosów zasłużonej sprawiedliwości. Bo jakżeż inaczej, jak nie karami, ugasić dzikie namiętności, z których wciąż wynikają zbrodnie. To zbytnio przypomina staropolskie stosunki wraz z tą dumą, że w dawnej Polsce nie było ani policji, ani wykonania, ni poszanowania wyroków sądowych. Wątpię, czy panowie zechcecie być dziedzicami takiej tradycji.“
Dziedzic odpowiedział: „Czyż w nas samych nie istnieją naprawdę źródła dość obfite, aby ugasić nienawiść i złość przeciw nam? Czyż pozostaje tylko policja i kara? «Zasłużona sprawiedliwość». Kto zasłużył na nią? Czy taki punkt widzenia nie przypomina stosunków kolonialnych i traktowania rzekomych dzikusów. Także do naszego ludu z zewnątrz przyszła taka sprawiedliwość i tego rodzaju cywilizacja, a nawet swojego rodzaju religia z trzema bożkami: Marsem, Bachusem i Mamoną. Brakuje tylko jeszcze, aby kazano przebrać się naszemu ludowi w wiedeńskie szmatki. A potem obwinia się lud, że wydaje takie «potwory» jak Fudor. Ależ lud nie tylko boi się sądu i sprawiedliwości, której nie rozumie, ale nawet papierków sądowych. Prawo szubieniczne i stan wyjątkowy przez dziesiątki lat przygotowywało ten strach i właściwie mogłoby być gorzej jeszcze, niż jest. Przypominają mi się pamiętniki hrabiego Tocqueville’a, który tak pisze o Indianach dotkniętych cywilizają: «Już samo pojawienie się ich zdradzało to gruntow-