Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga II.djvu/87

Ta strona została skorygowana.

cza, a on w zamian za to nas wszystkich poucza: „jego nikt nie oszuka.“ To nie do wytrzymania.
Duwyd ciągnął dalej:
— Chwileczkę, ja broń Boże, nie pouczam uczonych panów, ja tylko dlatego: jak z interesów wychodzi czarno na białym — człowiek porządny, to nie trzeba nabrać wody do ust, tylko trzeba mówić, że porządny i... —
— Daj wam Boże zdorowieczko — ucieszył się ksiądz Buraczyński — to po chrześcijańsku, Duwyd. Jaki jest Tanasij taki jest, ja go lubię, dowierzam mu.
— Chwileczkę, ja po żydowsku, ja nikomu nie wierzę, ja tylko w Pana Boga wierzę. Ale ja mówię, co ja widzę. To co robi Tanasij ze swojej goryczki? Spaceruje sobie po Czarnohorze, także niedźwiedzie mu z drogi ustępują, a on wyszukuje sobie do pary gorzkie ziółka. Jakie ziółka! I z tego jest jego wódka. I każdy tak smakuje tej całej goryczki, że dzisiaj pan wójt poszedł spać, aż nieprzyjemnie. A taki pan jak ja, już się nie martwi po żydowsku. I przyjemnie. Tylko sam Tanasij zbytkuje z całego świata, a pan kanonik się martwi, że on już pogrzebany. Aby my tak byli pogrzebani! Bo co on jeszcze robi z tej goryczki? My się wszyscy dziwujemy, że kiedy on wstanie trochę zakręcony od berbeniczki, to wciąż koło Pana Boga się kręci. On z Biblii pociąga. Ja sam też się dziwuję. A przecie pomyślcie, proszę, moi panowie, kiedy nam będzie po sto lat i kiedy zobaczymy, co takiego koło nas się kręci, jak my będziemy pociągać z Biblii i jak my będziemy się kręcić. Abyśmy tylko mieli jego zdrowie i jego rozum. Tymczasem starszy pan ksiądz z Żabiego-Ilci także trochę się martwi, że Tanasijowi miękko w głowie. Daj nam Boże wszystkim, aby nam na taką starość było tak samo miękko w głowie. „U neho tych hadok, jak u psa steżok“[1] — tak się mówi.
— I cóż z tego wynika? Czyż on przez to lepszy? — zapytał obcesowo ksiądz Pasjonowicz.
— Nie rozumiem właściwie, co chcecie powiedzieć — mruknął proboszcz z Żabiego — dobry on czy zły?

— Ja to chcę powiedzieć, że jakby on był naprawdę taki zły, jak tu mówią na niego, to by dziesięciu Żydków kosowskich, pięćdziesięciu kuckich, oba kahały, nawet samego pana Jakobenca także, wszystkich księży, wszystkich panów schował do kieszeni, albo tak by nami wszystkimi zakręcił, że niech Bóg

  1. U niego tyle tych myśli, co u psa ścieżek.