Strona:Stanisław Witkiewicz-Juliusz Kossak (1906).djvu/005

Ta strona została uwierzytelniona.



I.

Raz przyszedł do mnie pewien bardzo mądry góral i pyta: »Panie, powiedźcie mi, jako ja się mam utrzymować, cobym był cłekiem cywilizowanym, a przecie chłopem polskim ostał?«
W pytaniu tem, leży istota kwestyi bytu narodów. Być cywilizowanym, to jest żyć na równi z resztą ludzkości, a nie zatrzeć, nie zatracić swojej własnej odrębności plemiennej, — to znaczy dla narodów — żyć. W ludzkości nurtują stale te dwa prądy: powszechnej, wszechludzkiej cywilizacyi i dążenia do odrębności jednostek plemiennych.
Z pod fali ogólno ludzkiej wyłania się pierwotna indywidualność rasy, gromadzi się jej własny dorobek cywilizacyjny i stopniowo utrwala się typ człowieka, który, żyjąc i tonąc w morzu ludzkości, współczując wszystkiemu, co ludzkie, zachowuje jednak swój własny odrębny i niezależny charakter, własną, szczególną treść ducha i właściwą sobie formę życia.
Między tymi dwoma biegunami ciągle się chwieją kierunki, w których rozwija się życie umysłowe społeczeństw.