Strona:Stanisław Witkiewicz-Juliusz Kossak (1906).djvu/020

Ta strona została przepisana.

wiska« w pojęciu stanu społeczeństwa w danej chwili, tylko z bezpośredniego, najbliższego otoczenia jednego lub paru ludzi, z wrażenia wywołanego jakiemś nieprzewidzianem i niespodzianem zdarzeniem, z jakiegoś stanu duszy, o który potrąciła czyjaś szczęśliwa ręka… Jakaś bajka, opowiedziana w dobrą chwilę przez starą niańkę, ma często większe znaczenie dla przyszłości dziecka, które się urodziło z dziwną duszą, niż społeczeństwo, wiek współczesny i cała »temperatura moralna« otaczająca kołyskę przyszłego słońca ludzkości.
Gustaw w Dziadach cudownie mówi o tym rozstrzygającym w życiu wpływie przypadowych zdarzeń. Kiedy dzieci szkolne bawią się w wojnę i identyfikują się do zupełnego złudzenia tożsamości z osobami wodzów, nagle:

»Tam… ona wyszła patrzeć na igraszkę dzieci,
Tam, gdy ją przy chorągwi proroka ujrzałem,
Natychmiast umarł we mnie Gotfred i Jan trzeci.«

Szukać w społeczeństwie otaczającem Kossaka przyczyn, dla których był on tak niezwykłą organizacyą artystyczną i dlaczego został malarzem, byłoby to rujnować wszelkie podstawy teoryi »środowiska«. Natomiast bezwzględna łączność między nim a jego krajem i ludźmi jest tak bijącą w oczy, że nie potrzebuje głębokich dowodzeń, żeby być jasną dla każdego, kto umie obserwować życie i sztukę.
Kossak przyniósł na świat te wszystkie właściwości psychiczne, które go zrobiły wielkim artystą i które go odrazu postawiły w harmonii ze światem przez niego odtwarzanym. Nie otoczenie go urabiało, on szedł poprostu za swemi skłonnościami, jak woda za pochyłością