Strona:Stanisław Witkiewicz-Matejko.djvu/022

Ta strona została skorygowana.

domić proces przerzucania się myśli na drogi nerwowe, warunkujące wypowiedzenie się, pismem, mową lub obrazem i stwierdzić tożsamość pobudki i tożsamość wewnętrznej potrzeby, tożsamość sił psychicznych, których przejaw w ostatecznym wyniku dałby trzy dzieła sztuki tak bardzo różniące się zewnętrznemi cechami między sobą. Obserwacya zaś życia codziennego w każdej chwili dostarcza wymownego materyału faktów, objaśniających to zjawisko, — szczególniej obserwacya dzieci, tych istot, które wyzwolone z pod ucisku rzeczywistych wymagań życia, a obdarzone olbrzymią ruchliwością, pobudliwością władz psychicznych, ciągłym przypływem do nich świeżej energii, zużywają swoje istnienie na ciągłe tworzenie sztuki i ciągłe doznawanie od niej wrażeń. Najpodatniejszym, najłatwiej dającym się użyć materyałem tej sztuki jest własna ich istota i dzieci ciągle są aktorami i ciągle wytwarzają teatralne fikcye.
Ludzie potrzebujący wrażeń i wzruszeń, mający zdolność pamiętania ich przejściu przez duszę, lecz nie mający władzy wywoływania ich w sobie, ludzie ociężałej wyobraźni — są to ludzie, którzy się nudzą, którzy nie mogą pozostawać w samotności, którzy ciągle szukają zewnętrznych podniet, mogących im dać rozkosz uświadamiania życia duszy. Poziom tego życia bywa lichy i nizki, lub szczytny i wzniosły. Nie zmienia to istoty rzeczy: licha dusza jest tak samo żywa, jak i najdostojniejsza i tak samo potrzebuje przejawiać się i doznawać wrażeń — żyć, tak samo potrzebuje sztuki, sztuki takiej, jaką pojąć jest w stanie.
Konieczność tworzenia sztuki i doznawania od niej wrażeń uwarunkowana jest zatem nieodłącznemi, bezwzględnie koniecznem i potrzebami i właściwościami tego, co nazywamy ludzką duszą. Wszelkie roztrząsania nad użytecznością lub szkodliwością sztuki, nad tem, czy trzeba ją pielęgnować, czy też wypleniać, są czczemi i bezpłodnemi, ponieważ żadna siła nie jest w stanie usunąć sztuki z życia ludzkiego, dopóki człowiek jest i będzie sobą, istotą z pewnymi niezmiennymi, podstawowymi przymiotami.
Sztuka objawia się przy najniższym poziomie kultury, przy najsłabszym przebłysku świadomości i towarzyszy człowiekowi wszędzie i zawsze aż do najwyższych sianów uduchowienia, do jakich dotąd się podniósł. Jest z nim w epokach najpierwotniejszych rozwoju i jest z nim w chwilach ostatecznego rozkwitu cywilizacyi, wyczerpujących się w najwyższym, dla danej epoki, czynie twórczym, li ognisk istot, wyłupujących krzemiennemi ostrzami szpik z kości niedźwiedza jaskiniowego, i w blaskach słońc elektrycznych, zapalanych, dla przedłużenia życia, przez dzisiejszego człowieka, sztuka jest zawsze z ludźmi. Nie opuszcza ich ona w chwilach najwyższych uniesień duszy i nie lęka się ich zbrodniczych porywów. Sztuka nie zna etyki społecznej i nie daje się ująć w jej pęta, gdyż jest żywiołową koniecznością życia, bez względu na to, czy ono jest w tej, czy innej fazie uspołecznienia. Sztuka nie jest też zbytkiem, jest koniecznym chlebem duszy i bez jej udziału człowiek nic prawie nie może