zdziałać, nie może od niej oderwać się ani w najcodzienniejszych, ani w najbardziej rozstrzygających sprawach życia.
Każdy z odłamów sztuki ma pewną szczególną sferę oddziaływania na duszę, lecz sfery te nie dają się ściśle odgraniczyć i każda ze sztuk wkracza na pole oddziaływania innej, wszystkie zaś razem obejmują całość objawów psychicznych i dostarczają wrażeń, wzruszeń, podniet, odpowiadających całkowitej możności tego, co człowiek jest w stanie przeżywać.
I ta ze sztuk, która najwszechstronniej, najbezpośredniej ogarnia wszystkie zmysły i przez nie świadomość ta daje najgłębsze, najsilniejsze wrażenia, najdotykalniejsze wzruszenia — wywołuje największe napięcie stanów psychicznych, największą radość życia. Sztuką taką jest teatr. Jest to synteza wszystkich środków sztuki i synteza jej oddziaływania na ludzką duszę, becz wysiłku, bez trudu, bez rzeczywistego niebezpieczeństwa, bez wszystkiego tego, co w życiu utrudnia lub uniemożliwia doznawanie wrażeń, co jest groźnem dla bytu ludzkiego, widz i słuchacz przeżywa cały ogrom wrażeń i wzruszeń, do jakich tylko dusza ludzka jest zdolna, przeżywa, siedząc spokojnie w fotelu, uświadamiając tyle tylko z rzeczywistości, ile tego potrzeba, by wiedzieć, że jest świadkiem fikcyi, by nie uciec ze strachu, nie umrzeć z bólu, lub by się nie rzucić na scenę i nie zacząć żyć naprawdę, razem z fikcyjnemi postaciami, które się na niej ruszają. Ta siła wrażenia, ta doskonałość przeżytych wzruszeń jest przyczyną entuzyazmu, uwielbienia, wdzięczności, jaką widz czuje dla aktorów, którzy mu dali pełnię rozkoszy życia. W teatrze też widać najlepiej, jak ponad przepaściami społecznych przeciwieństw, różnic umysłowych i obyczajowych, ponad całą tą zewnętrzną powierzchnią sprzeczności, ludzie są jednacy. Od górnych pięter do parteru tłoczy się parotysięczny tłum, w którym są