i skrystalizowały w sobie i wielkie dusze swoich twórców i skupiły wszystkie pierwiastki życia narodu, skupiły, wskutek olbrzymiego zakresu duszy ludzkiej, który objęły swoja wszechstronną twórczością.
Jakkolwiek głęboko i jakkolwiek szerokim kręgiem objęła poezya polska ludzką duszę, zupełnego jej wcielenia w sztukę by nie było, gdyby jednocześnie nad tem wszystkiem nie zerwała się muzyka Chopina. Przez nią to nad milczącemi kartami »Dziadów«, »Króla ducha«, »Irydyona« unosi się ich krzyk namiętnej żądzy walki, ich jęk rozpaczy, westchnienia ich tęsknoty i cisza ich beznadziejnych smutków. Cały wiek walk polskich kłębi się w rytmie i śpiewie poloneza As dur — muzyka ta, to głośne wypowiedzenie tego, co jest spisane w ciszy milczenia, a co powinno być hejnałem, wygranym nad Polską ze szczytu Tatr. I jakby na dopełnienie tego świata sztuki, dla zupełnego wcielenia weń duszy polskiej przychodzi malarstwo i to, co było przeczuwane, wyobrażane, co było słyszane, wciela w kształty i barwy i stawia przed oczami jasne, widne, bliskie, ujęte w trwałe, nie zmieniające się, nie znikające widzenia, narzucające się każdej wyobraźni i będące na wieki świadectwem istnienia Polski.
Była chwila, kiedy świadomość narodowa jakby znikła ze znacznego obszaru społecznego życia i przejawiała się tylko w sztuce, jak przedtem w poezyi. Energia życia skierowała się do ogólno ludzkich zagadnień bytu, a ogłuszone klęskami pokolenia szły, bojąc się same własnej istoty, własnego imienia. Nam samym się zdawało, żeśmy umarli bez zmartwychpowstania, a inni, jedni zastanawiali się tylko nad tem, jak się urządzić na miejscu wyniesionego trupa, drudzy ledwie przypominali sobie imię, które niegdyś było imieniem tych, co szli w pierwszych szeregach,