tego dziwnego, przejmującego środowiska. On przecie oddychał prochem, unoszącym się z wielkiego mogilnika narodowego, ocierał się o trumny, w których leżały kości tych, co wypisali swymi czynami pasmo długich wieków historyi jednego z najdziwniejszych bytów państwowych, jemu śpiewały echa, idące z głębi wieków, w ostrym dźwięku hejnałów i poważnych uderzeniach zygmuntowskiego dzwonu.
Legenda i historya, Od smoczej jamy do Kościuszki, przysięgającego na rynku, trzymały w potężnych szponach jego duszę od chwili, kiedy mógł zacząć czuć, myśleć, rozpamiętywać. Matejko wydaje się tak bezpośrednim, koniecznym wytworem krakowskiego środowiska, jak pleśń, która powstaje na starych murach zamkowych, jak mech, zakwitający w szparach zmurszałych dachówek, jak roślina, wyłącznie na tej glebie bytująca.
Jeżeli jednak przypomnimy, że na kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców Krakowa, na całe mnóstwo kupców, szewców, mnichów, księży, urzędników, fryzyerów, literatów, dorożkarzy, malarzy, profesorów, że na kilkadziesiąt tysięcy ludzi ciągle i stale, przez kilkadziesiąt lat porozbiorowego istnienia, znajdujących się pod wpływem i wrażeniem tego środowiska znalazł się jeden jedyny Matejko, bez poprzedników i bez następców, zrozumiemy, że, jakkolwiek to środowisko mogło i musiało nań wpływać, to jednak był on takim — jakim był, dlatego tylko, że był sobą — był Janem Matejką, potężną duszą, oryginalną i samodzielną do ciasnoty, niezależną, niepodległą i samowolną do uporu, fanatyczną w swoich dążeniach i w swojej potwornej pracy. Wpływ najpotężniejszego środowiska łamie się o pewne wrodzone, gotowe właściwości człowieka, o indywidualność, która w swój szczególny sposób reaguje na świat zewnętrzny.