z Francyą, wkońcu wspólnie krwią przelewaną nawiązanych, a wreszcie zerwanych zawodami naszymi. Nie w chęci wznawiania iluzyi polsko–francuskich, ale z myślą szlachetnego zakończenia sprawy niewyrównanej przyznać się godzi, że niechęć czy nienawiść do nas Francyi usprawiedliwiają dzieje komuny paryskiej, poprzedzonej tylokrotnem przygarnięciem rozbitków z nieudanych powstań narodu, oplwanego przez wszystkich, a bronionego, choć bez skutku, przecież tylko przez Francyę. Rachunki z Francyą zatem zaległe czekają wyrównania. Chwila do tego, to dziś, kiedy Francya, z pogromu dźwigająca się, w chęci odwetu jednemu, drugiemu naszemu wrogowi rękę podaje, a poświęca tych, których dawniej broniła, zrozumie lepiej niż kiedybądź beznadziejną bezinteresowność wdzięczności nieszczęśliwych, którzy nie zapominają z przeszłości nic, a chociaż odarci ze wszystkiego, honoru nie zapomnieli. Poświęcają zatem to, co z Bożego przejrzenia dzisiaj posiadają. Obraz upadku największego, jakoteż najdziwniejszego wskrzeszenia Francyi, dokonanego posłannictwem Joanny d’Arc — nie dla rozgłosu własnego, ale dla chwały imienia polskiego — to, co uważam za najgodniejsze, oddając Wam, narodowi memu, proszę, aby obraz ten, jako własność narodowa, złożonym został Francyi w darze wdzięczności za współczucie dawne, a tem samem zmazał dług, którego inaczej może skreślić nie będziemy mogli«.
Matejko przewiduje, że obecny rząd francuski może ten dar odrzucić, »ale, mówi, taki zwrot ugodzić może tylko w artystę–autora, bez narażenia i kompromitacyi całego narodu«. Zresztą, pisze w końcu, »miejmy nadzieję, naród francuzki inaczej zdolen pojąć fakt zamierzony, nie odmówi nam szacunku szlachetnego«...
Matejko nie umiał dobrze pisać, ale czuł zawsze głęboko i wzniośle. Po-