artystycznej. Żeby się posługiwać jego środkami, trzeba się na nowo urodzić Matejką.
Matejko, w sprawie ofiarowania Joanny d’Arc Francyi, ustąpił zewnętrznemu naciskowi, ale takie ustępstwa zdarzały mu się rzadko. Od wczesnej młodości był bardzo określoną, i świadomą, swojej odrębności indywidualnością. Ludzie, którzy wiedzą, czego chcą, którzy, jak w malarstwie, całkiem po swojemu wyobrażają i uświadamiają tę swoją odrębność w stosunku do innych, a jednocześnie czują, że sił mają dosyć dla spełnienia swoich zamiarów, ludzie tacy kwalifikowani są jako dumni i zarozumiali, zwłaszcza, jeżeli ta świadomość i pewność siebie objawia się, zanim ocena zewnętrzna nadała im pewne miejsce w hierarchii społecznej, zanim ich uznano, oceniono na targowisku chwały, zanim się znalazł tłum, który, poniżając siebie, wytwarzał im wyższe stanowisko. Matejko był dumnym i zarozumiałym, zanim ktokolwiek go ocenił. Był dumnym i zarozumiałym, ponieważ wierzył w swoje siły, w moc swego czynu. Ten stan psychiczny jest konieczny w ludziach, którzy cokolwiekbądź czynią — muszą oni wierzyć, że czynią najlepiej, inaczejby nie tworzyli — i nie trzeba tego mieszać z próżnością, z samoczcią, która jest w prostym stosunku do pochwały, nagrody, czci, przychodzącej z zewnątrz, od tłumów, czy też od ludzi wybranych. Matejko był dumnym i zarozumiałym, zanim go czcił ktokolwiek, zanim mu dano medale, ordery, pieniądze, berła, zanim go uczyniono doktorem filozofii i członkiem rozmaitych akademii — zanim zaszły w jego życiu zdarzenia, które unormo-