Strona:Stanisław Witkiewicz-Matejko.djvu/088

Ta strona została skorygowana.

pójść za dawnymi mistrzami, — z czasem i on. tak jak oni, stał się malarzem, którego sztuka była na służbie i dążyła do zaspokojenia pewnych zewnętrznych wymagań, — ale Skarga, Rejtan są czystym wybuchem jego wewnętrznej istoty.

61. »Szkic do Wyroku na Matejkę«. (Fot. A. Pawlikowski.)

Kiedy Matejko kształtował się jako osobowość artystyczna, nie stykał się wcale ze sztuką, prócz tego, co było po krakowskich kościołach i co może oddziałało na podkreślenie w nim pewnych pierwiastków średniowiecznego ducha, — kiedy pojechał do Monachium, był już sobą i był bardzo niepodatnym dla wszelkich wpływów. Jeżeli jednak będziemy szukać jakichś śladów oddziaływania nań z zewnątrz, to z niejaką pewnością możnaby widzieć wpływ Van Dycka, zwłaszcza w pojęciu, w układzie rąk. To podobieństwo mogło się zakraść w czasach pobytu w Monachium, gdzie jest szereg portretów Van Dycka, o których kiedy się myśli, ma się wrażenie, że ludzie ci wyszli z obrazu Skargi, lub mogliby tam wejść, nie naruszając w sposób rażący charakteru obrazu. Z czasem to podobieństwo znika i ręce Matejki stają się przesadnie grube, otłuszczone i pospolite.
Poza rażącem pokrewieństwem miedzy pewnymi artystami, poza bezczelną kompilacyą lub prostem artystycznem złodziejstwem, które nie potrzebują subtelnej krytyki, żeby być ujawnionemi, z wielką ostrożnością należy badać całą sprawę wpływów jednych artystów na drugich. Na ogół jednak, krytycy bardzo lekkomyślnie nieraz wyszukują źródeł pewnych