się zaspokoić, siły, nie dającej się zużyć, myśli, nie ujętej w łożysko społecznych celów i błąkającej się w samotności, — z czasem ujęty został w myślowe więzy idei bolesnych, strasznych przeznaczeń Polski.
Smutek ten błąkał się nad młodymi dniami Matejki bez widocznych realnych przyczyn. W dniu, w którym Matejko znalazł nabywcę na obraz, przedstawiający Śmierć Wapowskiego, co mogłoby jego, ubogiego chłopca, ucieszyć, gdyż dawało mu możność spełnienia pragnień, które bieda hamowała, Matejko, w porywie bezprzyczynowego, nie dającego się ukoić smutku, płacze przed tym cudnym Chrystusem w Maryackim kościele, a choć z czasem mężnieje i skupia się na przy czynach i celach wiadomych, pozostaje jednak takim smutnym na zawsze. Trwałość i ciągłość uczucia nadaje mu charakter poważny, wyraz stanu duszy, który nie jest zależny od przypadkowych, chwilowych wpływów, lecz, silnie i bez wahań trzymając w swojej mocy świadomość, przeciwstawia się zewnętrznemu światu, nie gnąc się i nie zmieniając pod jego wpływem. Ta smutna powaga jest znamienną cechą Matejki; w życiu i w sztuce jest on ciągle w jej mocy i jeżeli jakiś cel zewnętrzny wymaga od niego przejawienia się w innej barwie uczucia, staje się on jakby nieszczerym, niezręcznym i wywołuje wrażenie jakiegoś niewłaściwego, niegodnego jego własnej istoty postępowania, które chciałoby się, żeby natychmiast ustało. Żart Matejki jest ociężały — uśmiech bolesny.