Strona:Stanisław Witkiewicz-Matejko.djvu/161

Ta strona została przepisana.

wać coś wesołego, a niekiedy i w innych razach. »Rzeczpospolita Babińska« pełna jest tego sztucznego dowcipu i wesołości, a pogarda, którą okazuje Zamoyskiemu Arcyksiążę pod Byczyną, oddając swoją szpadę, jest najlichszego gatunku aktorstwem. Matejki błędy są równie potworne, jak są wielkie i potężne jego zalety.
Ta śmiałość, z jaką Matejko wprowadzał do obrazów kształty tak oryginalne, tak różniące się od wszędzie przyjętych, wskazuje, że, przystępując do ich tworzenia, Matejko nie był zarażony żadną szkolną nauką, żadną rutyną, żadnem patrzeniem cudzemi oczami. Był on samoukiem, który wybudował cały swój świat z form, na które i inni patrzyli, lecz, ujęci w kluby pewnego smaku, pewnych powszechnie przyjętych konwenansów, użyć ich nie śmieli. On, skupiony w sobie, tak wcześnie rozwinięty do miary swoich celów, gromadził z zaciekłością materyał form dawnego życia i z chwilą, kiedy miał się przejawić, panował nad nim tak, jak nad kimś innym panuje szablon, uła-