Strona:Stanisław Witkiewicz-Matejko.djvu/186

Ta strona została przepisana.

na malarza — i oto doświadczenie się udało. Model pozował, a jednocześnie był swobodny i żył po swojemu, Leonardo da Vinci zaś wykreślał jego wyraz ze ścisłością matematyka, jakim był przeważnie w swojej umysłowości. Wynik czynu artystycznego osiągnięty był na innej drodze, niż u Matejki, którego twarze, przejęte uczuciem, zjawiały się w jakiejś burzy natchnienia — wyraz był narzucony modelowi przez malarza, nie znajdywany przez niego u modela i narzucony z siłą i subtelnością, która jest krańcowym punktem, do jakiego przedstawienie wyrazu w malarstwie doszło. Znajdą się zapewne równie doskonałe wyrazy w największych arcydziełach malarstwa, ale nie znajdą się doskonalsze, — prześcigniętym Matejko nie jest ani przez dawną, ani przez dzisiejszą sztukę.
Stopień władania ruchem u danego malarza najlepiej ujawnia się w szkicach, ponieważ szkic jest najszczerszym, najbezpośredniejszym wyrazem jego talentu i indywidualności. Tworzy go on bez pomocy środków zewnętrznych, jak modele, studya, poprawki wprowadzane z rozwagą, na podstawie obserwacyi — jest on w nim zupełnie na woli najelementarniejszych pierwiastków swego temperamentu i swego uzdolnienia. Słowem szkic, pod względem odczucia i oddania ruchu, daje najpewniejsze o danym talencie wskazówki. Otóż szkice Matejki wskazują, że, jakkolwiek poczucie, gwałtownego ruchu leżało w jego temperamencie, nie miał on jednak jasnego ich widzenia, nie miał materyału obserwacyjnego do ujęcia tego ruchu w odpowiednią formę, a jeżeli zdobywał się na jego wyrażenie, to niekiedy kosztem potwornych okaleczeń ciała, konia i człowieka, które je zmieniały w jakieś wykoszlawione, galaretowate bestye, którym budowa i mechanika szkieletu nie przeszkadzały kurczyć się i rozprężać w sposób całkiem zadziwiający. A jednak Matejko zdobywał się na skorygowanie tych pierwotnych wykoszlawień kształtu i w Grunwaldzie lub Śmierci Przemysława potrafił, zachowując całą namiętną siłę rzutu, ująć gwałtowne ruchy w zwykłą, niezachwianą precyzyę swego rysunku.
Matejko, dochodząc do krańców doskonałości w użyciu formy dla wyrażenia życia — wyrazu uczuć, to jest używając jej w sferze najwyższego jej przeznaczenia, jednocześnie umiał budować kształty postaci i rzeczy z tą powagą i surową ścisłością, która przywodzi na myśl najbardziej wyrafinowaną doskonałość formy biustów Donatella, precyzyę cyzelerską Celliniego, czystość profilów florenckich medali. W każdym z jego obrazów znajduje się niejedna postać, w której ścisłość w rysowaniu sylwety, matematycznie wierna plastyka w jej wypełnieniu, pewność w ujęciu tego kształtu środkami malarskimi dają najwyższą radość patrzącemu na jego obraz widzowi, raczej patrzącemu na fragmenty tego obrazu, gdyż przepyszne te kształty najczęściej wtopione są w chaos, wytworzony przez nadmiar stłoczonych szczegółów, zatraconych w chybionej budowie — formie obrazu.
Skupienie uwagi na twarzach, budowanie obrazu, jakby na krzyżowaniu