Cały szereg ustaw, reguł, przepisów i poleceń zmierza do zachowania moralności zakonu, która ma się równać „anielskiej czystości“.
Już zachowanie życia wspólnego nie małem jest umartwieniem, ale instytut przepisuje „ustawiczne i we wszystkich
uposażone kolegia zwinął, aby nie był łatwy w przyjmowania i otwieraniu kolegiów nowych, dopokąd dostateczna fundacya prawnie i urzędownie nie zostanie im zapewnioną. Owszem na kongregacyach gen. VIII, IX, XIV, XXII zastanawiano się nad tem, jak zaradzić niedostatkowi wielu kolegiów i skargom na niedołężną administracyę. Podobne skargi i wołania podnoszone były w Polsce na prowincyonalnych kongregacyach kilkakrotnie. Jak to pogodzić z opinią powszechną o wielkiem bogactwie zakonu, zwłaszcza w Polsce, którego dobra ziemskie i realności miejskie oceniono 1774 r. na 32,000.000 złp. czyli 8 milionów złr. w. a.?
Bardzo prosto. Ówczesny stan i wartość ziemskich majątków mierzymy łokciem czasów naszych, nie uwzględniamy, ile to nietylko osób, ale instytucyi całych utrzymywano z tych majątków, jakie sumy łożył zakon na budowę i utrzymanie okazałych świątyń, obszernych gmachów i budynków; jak wielkie a na długie lata fatalne w swych skutkach spustoszenie w dobrach, wyrządzały u nas konfederacye wojskowe, wojny domowe, napady tatarskie i kozactwa, wojny szwedzkie i moskiewskie, kontrybucye, racye i porcye dawane z musu własnemu i obcemu żołnierzowi. Dodajmy do tego skąpą ludność wiosek, prymitywny sposób gospodarki rolnej, klęski elementarne, jak posucha, powodzie, szarańcza, częste zarazy i powietrza morowe idące w ślad za każdą niemal wojną. To też magnaci, znacznych latyfundyj i fortun właściciele, zapożyczali się często bardzo u Żydów lwowskich, krakowskich, poznańskich, dawali w zastaw swe klejnoty, karabele, rząd i siodła drogo sadzone kamieniami. Cóż więc dziwnego, że mniej od nich bogaci Jezuici, nie raz jeden znaleźli się w finansowych opałach i w biedzie. Przy powszechnem upadku miast w Polsce, po wojnach za Jana Kazim., kamienice nie rentowały się wcale albo bardzo mało. W braku banków, kapitały lokowano najczęściej na synagogach i kahałach żydowskich. Otóż te często, przez wrodzoną tej rasie nierzetelność, częścią z powodu nieszczęść i klęsk publicznych, nie wypłacały procentów, trzeba było wodzić się po sądach, lub godzić się na „komplanacyą“ i kontentować się połową lub czwartą częścią należytości.
Trudno też żądać, aby księża od szkół i ambony do administracyi dóbr powołani, sztukę racyonalnego, intenzywnego gospodarstwa zawsze posiadali; bywało więc nierzadko, że znaczne dobra dla niedołężnej administracyi mało co albo nic nie przynosiły.