niejsze uzdolnienie i pociąg mają i dostarcza im wszelkich środków potemu. Dzięki tej roztropności i ostrożności, zakon nie stracił nic z swej „uczoności“, jest jak był w opinii publicznej najuczeńszym zakonem, bo nauka i wiedza płynie u niego węższem, ale głębszem korytem, rzetelną jest i gruntowną, a wśród 15.000 członków swoich, znajdzie zawsze nadzwyczajne talenta, którym wrota do wszystkich gałęzi nauk i wiedzy ludzkiej na oścież otwiera.
Tej taktyki trzyma się zakon w edukacyi własnej zakonnej młodzieży. A w szkołach publicznych i w konwiktach dla świeckiej młodzi, których ma kilkaset w Europie, i krajach zamorskich stosuje się, bo musi, do encyklopedycznego planu nauk przez państwo uznanego lub narzuconego, dostarcza tym zakładom profesorów fachowych, a gdzie potrzeba, jak n. p. w Austryi, w państwowe egzamina uzbrojonych, od celu jednak, zasad, metody i kierunku wychowania w Ratio studiorum wytkniętego, nie odstępuje ani na jotę.
W wiekach XVI, XVII a nawet XVIII tego kompromisu z państwowym systemem nauk nie było potrzeba, raz dla tego, że wówczas przy wielkich i licznych wolnościach korporacyjnych państwo swego planu nauk własnego nie miało, a więc i nie narzucało nikomu; po wtóre, że nad wychowaniem publicznem supremacyę wykonywał Kościół, który instytucyom naukowym szeroką swobodę nauczania zostawiał; a po trzecie dlatego, że jezuicka Ratio studiorum w swych głównych zarysach była w zgodzie z planem nauk przez inne instytucye naukowe powszechnie przyjętym.
W Polsce bardziej jak gdzieindziej i z większą swobodą mógł zakon stać przy swej Ratio studiorum; pierwsze bowiem ślady państwowego planu nauk spostrzegamy dopiero w komisyi edukacyjnej która na ruinie zakonu powstała a której ex-jezuita Piramowicz był głową i duszą. Ale tu nasuwa się inne pytanie. Zakres nauk w szkołach jezuickich, wystarczający może w monarchiach, ażali był wystarczającym w szlacheckiej republice jak Polska? Ażali nie należało przez wzgląd, że ucząca się młodzież powołaną kiedyś zostanie do życia publicznego, do sejmików i sejmów, do sądów, starostw, kasztelanij, do wojewódzkich i ziemskich urzędów, a wreszcie do rzemiosła rycerskiego, gdzie, czy to w pospolitem ruszeniu, czy
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 1.djvu/130
Ta strona została przepisana.