Prezydował dyspucie i aktowi dygnitarz Kościoła lub państwa albo insignis benefactor, znaczny dobrodziej zakonu. Tylko najzdolniejszych uczniów, chcących zdobyć sobie stopień doktorski, wyznaczano na taki akt publiczny.[1]
Kształcenie rozumu, to dopiero jedna część wychowania. Ratio wielkie staranie loży na kształcenie woli, uformowanie serca młodzieży. Wbrew dzisiejszemu systemowi, aby uczniowi ułatwiać i wiecznie ułatwiać naukową pracę, a wykłady szkolne aby były takie, iżby uczeń lekcyi zadanej ze słuchania w szkole mógł się nauczyć, Ratio zmusza młody umysł odrazu do rzetelnej i wytrwałej pracy, a więc do pamięciowego wyuczenia się prawideł gramatyki, poezyi, wymowy, ustępów celniejszych z klasyków, i do codziennej pisemnej pracy, do codziennych egzaminów, do koncertacyj i dysput w klasie, do powtarzań tygodniowych, miesięcznych i półrocznych. Nauka przychodziła chłopcu z pracą, z trudem, z przezwyciężeniem siebie t. j. wrodzonej młodemu wiekowi ruchliwości i niestałości a więc umoralniała go. Karność też szkolna, surowsza nierównie jak w dzisiejszym systemie, rozciągała się i po za mury szkolne.
Czuwał nad nią prefekt szkół, prawa ręka rektora. Jeżeli szkoły były liczne, po 600 i więcej uczniów, jak n. p. w Poznaniu, Wilnie, Lwowie, to było dwóch prefektów, jeden dla szkół niższych, drugi dla wyższych. Już św. Ignacy polecił, ażeby „stosowie do rozmaitości miejsc i osób, dla każdego kolegium ułożono wchodzący we wszystkie szczegóły regulamin szkolny;[2] od 1599 r. główne, wspólne wszystkim szkołom przepisy regulaminowe podaje Ratio studiorum w 15 paragrafach.
Młodzież szkolna ma z góry wiedzieć, że na to uczęszcza do szkół, aby razem z nauką nabywała pobożności i cnót wszelakich. Dlatego co dnia ma bywać na mszy św., co tygodnia