cnych i robią podróżowanie bardzo niewygodnem, postanowił wysłać do papieża osobę ze swego otoczenia, któraby przedłożyła ustnie to, czego nie można wypowiedzieć listownie, a ponieważ nie mogłem sam zrobić nic dobrego, postanowił wysłać mnie także do Rzymu, w celu przedłożenia stanu rzeczy papieżowi i ażeby prosić go o pozwolenie na powrót nuncyusza.“[1]
I na tem się skończyła krótka, bo ledwo kilkotygodniowa misya pierwszego Jezuity w Polsce. Mylnie więc opowiada Rostowski w swej historyi litewskich Jezuitów, powtarzają za nim inni, że O. Salmeron obecny był z nuncyuszem Lippomano na dwóch synodach, odbytych w Łowiczu 1550 i Piotrkowie 1557, i „że wiele się przyczynił do przywrócenia religii katolickiej i naprawy obyczajów w Polsce“[2]; nie był na nich, dla wiary i obyczajów w Polsce niewiele zdziałał, bo nie mógł, bo czasu mu na to nie dano. Powróciwszy do Rzymu, zdał wierną relacyę o sprawach Polski Pawłowi IV., a energiczne breve tegoż papieża do króla Zygmunta Augusta 1550 r. i w ślad za niem idący nowy edykt królewski przeciw różnowiercom, prawda, że jak inne dawniejsze nie wykonany, zdają się być wynikiem tej relacyi. Niebawem (w lutym 1550 r.) św. Ignacy wysłał O. Salmerona do Sienny (Senas), aby uporządkował dopiero co założone tam kolegium jezuickie.
Dalsze dzieje nuncyatury Lippomana nie wchodzą w zakres niniejszego opowiadania. Uważał on ją sam za nieudałą, nie przeszła jednak bez dodatnich skutków; synody — łęczycki i piotrkowski — zelektryzowały episkopat; sejm 1556/7 nietylko synodu narodowego i nowych dla herezyi wolności nie przyniósł, ale skończył się wydaniem dosyć groźnego edyktu królewskiego przeciw dalszym zaborom kościołów i dóbr duchownych na zbory i przeciw schadzkom różnowierców.
Dłuższą, co do czasu, i obfitszą w skutki była misya drugiego Jezuity na ziemi polskiej, bł. O. Piotra Kanizego, podówczas prowincyała niemieckich Jezuitów.