Zwołany przez króla na grudzień 1558 r. sejm piotrkowski zapowiadał się burzliwie, rozzuchwaleni różnowiercy gotowali się do walnego ataku na jurysdykcyę biskupią. Niebezpieczeństwo było tem większe, że król markotny był na papieża Pawła IV., iż Uchańskiego, pomimo próśb jego i Hozyusza, na biskupstwo kujawskie, a podkanclerzego Przerębskiego na koadjutoryę gnieźnieńską prekonizować stale odmawiał. Prymas tedy Dzierzgowski w imieniu swem i episkopatu polskiego wyprawił Franciszka Krasińskiego, archidyakona podówczas kaliskiego, w poselstwie do Pawła IV. z gorącą prośbą, aby na czas sejmu legata a latere, a więc kardynała jakiego do Polski wyprawił, któryby grożący cios odwrócił i sprawę katolicką poratował. Papież polecił tę legacyę kardynałowi Scipionowi di Pisa, ale gdy ten „dłuższego czasu do drogi koniecznieby potrzebował“, wysłał appostolicum nuntium nuncyusza Kamila Mantuato, biskupa z Sutri[1], a jako wierną radę dodał mu do boku dwóch teologów Jezuitów: wypróbowanego na sejmach Rzeszy niemieckiej szermierza katolicyzmu O. Kanizego[2], i młodego, dopiero co po ukończonych studyach teologicznych w Rzymie, O. Teodoryka Gerarda, Belgijczyka. Nuncyusz miał w instrukcyi wytłumaczyć papieża przed królem, dlaczego z prekonizacyą dwóch wyżej wymienionych prałatów ociągał się, upewnić króla o wielkiej czci i miłości, jaką go papież otacza, utwierdzić go w wierze i przywiązaniu do Stolicy św. Podczas sejmu miał nuncyusz dołożyć wszelkich starań i zabiegów u króla i senatorów i nie dopuścić, „ażeby czynem, słowem, pobłażliwością żadna krzywda wyrządzoną nie została wierze chrześcijańskiej i apostolskiej Stolicy“. Gdyby pomimo to wniesiono sprawę religii na obrady sejmowe, nuncyusz niech opuści Warszawę i w oddaleniu 30—40 mil niech czeka, „póki me minie czas panowania ciemności“. Nawet dysput publicznych o religii niech unika, „bo dysputy w tych rzeczach należą do soborów powszechnych, nie zaś do sejmów, lecz gdyby kto
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 1.djvu/162
Ta strona została przepisana.