mieć się wypada, jak temu człowiekowi czasu starczyło na napisanie prreszło sześciu tysięcy ważnych swą treścią, wdzięcznych swą formą listów, kilkunastu rozpraw apologetycznych, kilku dzieł ściśle teologicznych, których czytaniem setki zbłąkanych nawracało się do „wiary ojców“, i to przy częstych a dalekich podróżach, przy mnogich zajęciach administracyjnych i polityczno-kościelnych. Był przecie Hozyusz nietylko biskupem, ale i księciem rejentem Warmii, posłem króla Zygmunta do Stolicy św., sprawował legacyę od Stolicy św. do cesarza Ferdynanda I., prezydował w imieniu Piusa IV. na soborze trydenckim, wysłany wnet po jego ukończeniu jako legat a latere do króla Zygmunta Augusta i Rzpltej — a wszędzie występował jako doskonały mąż stanu i mąż iście kościelny, vir vere ecclesiasticus, godnie, wspaniale, po bożemu, z chwalą i korzyścią Kościoła i Polski[1].
- ↑ Rzecz jednak charakterystyczna, podczas kiedy świat katolicki, z Piusem IV. na czele, uznawał, czcił i nagradzał talent, pracę, zasługę Hozyusza, i cieszył się jego nominacyą na jednego z pięciu prezydentów soboru i kardynalską godnością, to w własnej ojczyźnie, w Polsce, gotowano zamach na niego Udawano go, że z obrazą majestatu, królewskiego i naruszeniem praw pruskich, bo bez pozwolenia króla, któremu on przecie o swej nominacyi na kardynalstwo wcześnie donosił, i bez wiedzy stanów pruskich przyjął kardynalski kapelusz, przywieziony przez papieskiego szambelana Strassoldo, z rąk papieskiego ad hoc namiestnika prymasa Węgier, Mikołaja Olali, w tumie św. Szczepana w Wiedniu 6 kwietnia 1561 r, że więc za to przestępstwo albo z biskupstwa warmińskiego złożony być powinien, albo on sam zrezygnuje z nieprawnie nabytego kardynalstwa i wróci do szeregu biskupów, z którego się wyrwał niewcześnie. Dzięki tej nędznej intrydze której nici trzymali Radziwiłł Czarny i wojewoda malborski Achacy Czema, sejmik pruski domagał się od króla, aby biskupstwo warmińskie ogłosił za wakujące dlatego, że jego biskup od lat kilku nie przebywa w dyecezyi a ofiarował je komu innemu, miano zaś tu na myśli na pół zlutrzałego wtenczas, wnet potem apostatę, arcybiskupa Rygi, Wilhelma, brata księcia pruskiego. Nawet część kapituły warmińskiej przyłączyła się nieostrożnie do intrygi i wzywała Hozyusza do spiesznego powrotu, rzekomo dlatego, że pod nieobecność jego herezya w warmińskiej dyecezyi znaczne czyni postępy.
Rozbiły się wszelako te machinacye o szlachetny charakter króla, który deputatom sejmiku malborskiego sucho oświadczył, że biskupstwo warmińskie nie wakuje, że więc niema potrzeby go obsa-