Stanisław Warszewicki nabrał ochoty i wstąpił do nowicyatu jezuickiego w Rzymie.
Cicha, skromna mieścina warmińska, Brunsberga, stała się za życia jeszcze Hozyusza († 1579) punktem wyjścia reakcyi katolickiej na Polskę całą. Z kolegium brunsberskiego, by z arki Noego rozchodzili się kaznodzieje i missyonarze na Warmią, Prusy, do Kurlandyi, Jnflant i Szwecyi, zakładali tam nowe domy i kolegia.
Z seminarów duchownych Brunsbergi szedł kler świecki na parafie nietylko warmińskie, ale i innych dyecezyj, a w szkołach nauki, teologiczne zwłaszcza i filozoficzne stały tak wysoko, że garnęła się do nich młodzież z bliższych i dalszych województw, dostarczając corocznie z pośród siebie licznych kandydatów do stanu duchownego i różnych zakonów[1].
Równocześnie z pracą szkolną szła praca kapłańska i misyonarska. Hozyusz obsypywał „swoich“ Jezuitów dobrodziejstwami, ale też i wyzyskiwał ich pracę dla swej dyecezyi niemiłosiernie; uginali się pod nią, tracili zdrowie. „Nowinkarzy“ w Brunsberdze nie było jawnych — sympatyzujących z herezyą i zobojętniałych katolików znalazło się sporo. Katechizacyami w mieście i po wsiach, kazaniami zwłaszcza znakomitego teologa-mowcy O. Fahe, pracą w konfesyonale, nabożeństwami z niebywałą wystawnością i pięknym śpiewem chóralnym odbywanemi, a zwłaszcza kongregacyą maryańską civium et civissarum 1600 r. dla obywateli i obywatelek miasta erygowaną i mającą osobną swą przybudowaną do kościoła kaplicę, ściągnęli Ojcowie wszystką miejską i okoliczną ludność do świeżo
- ↑ Pierwsze to kolegium w Polsce otwarte zostało jeszcze za rządów jenerała Lajneza, a pierwszym jego „superintendentem“ bo tak nazywano aż do trzeciej kongregacyi jeneralnej (w czerwcu 1565) przełożonych domów, był O. Baltazar Hostownsky, przyjął jednak i zatwierdził kolegium brunsberskie jenerał zakonu św. Borgiasz i przyłączył je do prowincyi austryackiej, do której i inne nowe ko legia w Polsce zrazu należały.