opowiadania, przeznaczając dla nich osobny tom IV-ty. To jedno jasnem mi było, że rokosz Zebrzydowskiego i przypadający na tę dobę podział Jezuitów polskich na dwie prowincye, stanowią epokę, zamykają pierwszy okres walki i złamania różnowierstwa a wzrostu i rozwoju zakonu. Więc w przedstawieniu jego dziejów aż po rok 1608 uważałem za najodpowiedniejsze, trzymać się chronologicznego porządku i opowiadać jak w rzeczywistości wypadki jedne z drugich się wysnuwały i rozwijały, albo jak je wywoływały wpływy i czynniki przychodzące z zewnątrz, czy tym czynnikiem był król, czy papież, lub car moskiewski.
Tym sposobem urosły rozdziały od III—XIII.
Dwa ostatnie rozdziały: XIV. wprowadzi nas w domowe dzieje polskich Jezuitów, odkryje niejako ich duszę; XV. zaś poda nam w zarysie literackie ich prace na polu kościelnem i naukowem.
Nie potrzebuję zapewniać, że w badaniu i sądach starałem się być bezstronnym. Jeżeli Jezuitom polskim tej pierwszej doby błędów, wad i win nie zarzucam, to nie dlatego, abym je osłaniał i ukrywał, ale że się ich nawet surowi krytycy, jak Szujski, nie doszukali.