ców, ile że z góry pewni byli zwycięstwa. Uczynił to samo w Poznaniu Brat czeski Niemojewski. Jezuici wyćwiczeni doskonale w tego rodzaju broni w swych szkołach, podjęli rzuconą rękawicę. Wiedzieli, że uporu heretyków nie przełamią, ale, że zwycięstwo prawdzie katolickiej zdobędą, i chwiejnych albo błądzących bona fide w dobrej wierze, dla tej katolickiej prawdy pozyszczą. Więc też i w Wilnie i indziej wzywali na publiczne dysputy różnowierców, a gdy ci nie stanęli, sami ich zastępowali. Tak było i tym razem
W dzień oznaczony zebrała się w nawie kościoła św. Jana spora gromada ministrów i heretyków i tłum księży, szlachty, a nawet mieszczan, zwabionych nowością rzeczy. Na estradzie nakrytej suknem, zasiedli w pośrodku OO. Warszewicki, i Hostownsky, jako prezydenci, po prawej stronie na katedrze stanął O. Jan Haj, jako obrońca (defensor) zapowiedzianych tez teologicznych; po stronie przeciwnej krzesła przeznaczone dla oppugnantes, t. j. dla ministrów, wezwanych na dysputę. Minęło chwil kilka, nikt z ministrów nie chce zająć krzesła opugnantów. Zaprasza ich uprzejmie O. Warszewicki, oni zbiwszy się w kłąb ze swoimi, odsuwają się od trybuny i dysputy. Więc Ojcowie kolejno przyjmują na siebie rolę Kalwina, Lutra, Zwingliusza, Ariusza i zająwszy krzesła opugnantów, wytaczają ich fałszywe dogmata. O. Haj zwalcza je, wykazuje ich sprzeczność; oni bronią, jak mogą najlepiej, posługując się cytatami herezyarchów, ale obronić nie są w stanie. To znów O. Haj dowodzi prawdziwości katolickiej nauki, oni argumentami tychże herezyarchów usiłują ją obalić, a przynajmniej osłabić. O. Haj odpiera zarzuty, wykazuje nicość ich i sofistykę, ustala i stwierdza katolicki dogmat zwycięsko. Trzy całe dni trwała ta pierwsza dysputa religijna, wywołana lekkomyślną zarozumiałością ministrów kalwińskich, którą surowo karci przyjazny im Łukaszewicz[1]. Otwarła ona oczy wielom, a obniżyła bardzo kredyt predykantów. Wda Radziwiłł Rudy i inne przedniejsze Kalwiny, wzięli za złe Wolanowi i Trzecieskiemu, że
- ↑ ... „Przyznać trzeba, że ostatni (Kalwini litewscy) swoim nierozsądnym i porywczym krokiem, najprzód wdania się w dysputę, a potem chęcią wycofania się z tej niewczesnej walki, znaczną klęskę ponieśli“. (Dzieje kośc. helw. wyzn. na Litwie I. 38).