dyby się w niwecz obróciła“[1]. Ale sama unia Litwy, dla oporu panów litewskich, zabrała sześć miesięcy czasu, posłowie „cnili sobie“, a owe ogromnej wagi projekta wymagały co najmniej drugie tyle czasu. Więc chociaż poseł Rej na „prywatnej rozmowie“ posłów przedłożył projekt elekcyi króla przez senat i połowę posłów ziemskich z apelacyą w razie niezgody do drugiej połowy posłów, sprawę elekcyi i rewizyę praw odłożono do następnego sejmu w czerwcu 1570.
Tymczasem cóż się stało? Krótko przed sejmem Lutrzy, Kalwini i Bracia czescy, z wykluczeniem Arianów, przekonawszy się na sejmach 1564 i 1565, że król projekt kościoła narodowego stanowczo odrzucił, na sejmie 1566, że król wprawdzie z żoną mieszkać nie chce, ale do rozwodu nie przystąpi i roli Henryka VIII. nie odegra — ułożyli pod naciskiem heretyckich panów wspólne wyznanie wiary w Sandomierzu (9—11 kwiet. 1570), mizerną mieszaninę wszystkich trzech wyznań, które oni nazwali „zgodą sandomirską“ i przedłożyli królowi do zatwierdzenia, jako drugiej, obok katolickiej, religii panującej[2]. Król zatwierdzenia odmówił. Obrażona tem izba poselska, przeważnie różnowiercza, zamiast uchwalić podatek na wojnę inflancką, zająć się owemi wielkiej wagi projektami i sprawą, następstwa tronu, wdała się w bezustanne spory o religię, o dziedziczne dobra królewskie, które w królewszczyzny zamienić chciała, o stosunek króla do królowej, i sejm ten rozlazł się na niczem[3].
Bez zabezpieczenia prawnego przywilejów swego kultu — nie chcieli różnowiercy rozwiązania i ustalenia sprawy następstwa tronu za życia króla — z obawy, aby gorliwy katolik, n. p. który z arcyksiążąt austryackich, nie zasiadł na tronie. Katolicy też, wiedząc, że po kądzieli miałby prawo do tronu albo młody książę pruski Albrecht, luteranin, albo Jan Zygmunt Zapolia, książę siedmiogrodzki, zwolennik wiar nowych, albo wreszcie kilkoletni Zygmunt Waza, syn protestanckiego Jana III., obawiali się, żeby król kwestyi następstwa na stronę jednego z nich nie