rozstrzygnął. Jedni i drudzy czuli niewypowiedziany wstręt do monarszej władzy, na dziedziczności opartej, a srogość Filipa II. w Niderlandach, gdzie naliczono 18.000 wyroków śmierci, a 100.000 wygnańców, Karola IX. w strasznej nocy św. Bartłomieja we Francyi, Henryka VIII. „mordercy“ w Anglii, Chrystyana II. „Nerona Północy“ w Danii, Iwana IV., co samych nawet Moskali okrucieństwy „zadziwił“, a wreszcie Ferdynanda I., który Węgrów i Czechów wolności i swobód pozbawił, nie mogła jak tylko wstręt ten spotęgować. Zresztą ta nieopatrzność czy ociężałość, zostawiająca wszystko co trudne wygodnemu „jakoś to będzie“, weszła już w naturę polską. Pocieszano się snać tem, że Polska i za Jagiellonów była państwem elekcyjnem, a Rej w „Przemowie do Polaka“ podawał gotowy sposób elekcyi przez senat i izbę poselską.
Jakie zamiary miał król, kogo w swej myśli za następcę przeznaczał, nikt nie odgadnął. Wiadomo było, że na wiosnę 1570 projektował kongres z cesarzem Maksymilianem, znanym z tolerancyi, w Wrocławiu, na którym to kongresie, jak powszechnie w Austryi i Polsce mówiono, sprawa następstwa tronu ułożoną być miała, ale kongres wnet po sejmie 1570 r., z powodu nowych zawikłań w Węgrzech, został odroczony i nie przyszedł do skutku[1]. Po odjeździe królowej Katarzyny do Wiednia (1565), a potem do Lincu, gdzie w lutym 1572 umarła, oddał się król miłostkom z Zuzanną Orłowską, to znów z panną Zajączkowską, to z Barbarą Giżanką, kalwinką (miał z nią 1571 r. córkę), które do reszty wątle jego zdrowie niszcząc, resztę energii ducha mu odbierały, a wobec sejmujących stanów podawały w pogardę; przebąkiwano o złożeniu go z tronu i nowej elekcyi[2]).
Pius V., obawiając się, aby król z Katarzyną się nie rozwiódł, polecił jeszcze nuncyuszowi Wincentemu de Portico, aby go od tego zamiaru odwiódł, a do pomocy nuncyuszowi wyprawił w marcu 1571 r. jako teologa, znanego nam O. Wawrzyńca Magio, z listami do króla i biskupów[3]. Nie był on już po-