dziejstwa, „bo tych niewielu, którzy tu byli, wszyscy rozpędzeni, muszę ich więc skąd inąd sprowadzić“[1]. Prowincyał Magio bawił pod ten czas w Rzymie otrzymawszy list księcia Stefana, okazał go Piusowi V. Uradowany papież wysłał do księcia pismo pochwalające jego gorliwość w wierze i myśl wprowadzenia Jezuitów. „Postępuj dalej, synu, jak zacząłeś i myśl tę jako pobożną od Boga podaną uważaj i wraz z Nami dzięki mu składaj“[2].
Piękne te zamiary rozbiły się o opór sejmu i możnych heretyków, ale książę Stefan nie dał za wygrane. W lat kilka potem listem z d. 27 marca 1575 zgłasza się znów do O. Magio, tą razą z planem otwarcia formalnego kolegium w swej Alba Julia, czyli Białogrodzie i prosi o 12 Jezuitów, między nimi dwóch lub trzech poważnych wiekiem i nauką. Niech spieszą z przyjazdem, bo już wszystko przygotowane[3].
Jakże się to stało, że to, co przed trzema jeszcze laty było niemożliwe, teraz i to na większą skalę uskutecznione być mogło? Czy opór zheretyczałego sejmu i panów w tak krótkim czasie został złamany, a herezye wytępione? Bynajmniej, ale Batory cicho, spokojnie, bez drażnienia heretyków, dźwigał sprawę katolicką temi siłami, jakie miał pod ręką. Oto, co pisze do Grzegorza XIII. w liście, który wiózł z sobą, wysłany w wrześniu 1572 z obediencyą, poseł książęcy Marcin Berzeviczy: „Wiadomo, mniemam, Ś. W. że po naszem przy łasce Bożej na tron wstąpieniu, wiara katolicka nietylko jakby z wygnania przywołana, ale przy pomocy Bożej z dniem każdym większe czyni postępy. W komitatach węgierskich bardzo wielu, w ziemi Szeklerów prawie wszyscy przyjęli mszę św. i inne rzymskokatolickie obrzędy. Jest i kilka klasztorów, w których zakonnicy, nauką i dobremi obyczajami obdarzeni, utrzymują regularną służbę Bożą“. Pomaga mu w tem wielce kanclerz księstwa, Franciszek Forgacz, kleryk, nominat niegdyś na biskupstwo Waradynu, który za dyspensą papieską wrócił do stanu świe-