tchu wysłał księdza Solikowskiego do Śniatyna, aby umysł króla zbadał.
Król upewnił uroczyście wysłańca, że zawsze prawym był katolikiem i nazajutrz, była to niedziela, słuchał mszy św. i ucałował księgę ewangelii, w pokoju swoim, ponieważ kościół śniatyński od Tatarów zburzony, jeszcze nie był odbudowany. Odtąd każdego dnia król słuchał mszy św., z niemałem swych dworzan zdziwieniem; wielkanocną komunię św. przyjął w Mogile z rąk biskupa Karnkowskiego, a mistrza akademii krak., księdza Sokołowskiego, wybrał za swego spowiednika i kaznodzieję, który przez pięć lat urząd ten chlubnie sprawował[1]. Zastąpił go potem Jezuita, O. Arias, a po nim O. Marcin Laterna i już odtąd aż do 1773 r. Jezuici byli spowiednikami i kaznodziejami królów polskich.
Po dokonanym obrzędzie koronacyjnym 1. maja 1576 r. i ślubie z Anną Jagiellonką 2-go maja, król tegoż jeszcze dnia zabrał się do spraw publicznych.
Pięcioletnie rządy księstwa Siedmiogrodu, które opisałem wyżej, starczyły mu za szkołę i nowicyat rządzenia Polską, i dlatego „pierwsze kroki jego królowania pewne, zręczne, świadome celu, znamionują naprzód tęgiego monarchę“[2]. A więc przedewszystkiem przejednać, pozyskać sobie należało liczną opozycyą, jednych jak starego prymasa pogróżką, drugich jak Łaskiego orężem, innych jak Firleja godnościami i starostwami, innych wreszcie jak Litwinów i Prusaków, zatwierdzeniem ich przywilejów[3], a prędka śmierć rywala do korony polskiej, Maksymiliana II. (w paźdz. 1576 r.), ułatwiła mu tę robotę. Jeden tylko Gdańsk stawił się hardo w oporze; rozprawił się z nim król w roku następnym i zmusił do ugięcia karku. Wreszcie i papież Grzegorz XIII., krępowany względami na dom habsburgski i dlatego trzymający się dotąd w rezerwie, po cesarskiej śmierci pospieszył z uprzejmem pismem do króla Stefana, przyjął z niezwykłą wspaniałością królewskiego posła, Pawia Uchańskiego, przybywającego z obediencyą, przelał na króla prawo nominacyi biskupów i prałatów w miesiącach pa-