Najkrzykliwszych trybunów onej anarchii dostarczało różnowierstwo Zgnębić, zdusić je siłą nie pozwalały jak w Siedmiogrodzie tak w Polsce zaprzysiężone pacta conventa, ale jak tam, tak i tutaj znalazł król inny skuteczniejszy sposób zwalczania herezyi dźwiganiem katolicyzmu przez gorliwy episkopat i szkoły. Więc najprzód w miarę jak zstępowały do grobu postacie dworackich biskupów z nominacyi Bony i Zygmunta Augusta, on na ich stolice wprowadzał takich mężów iście kościelnych ecclesiasticos et cloctos, jak prymas Stanisław Karnkowski, Jan Dymitr Solikowski, arcyb. lwowski, Piotr Myszkowski, bisk. krakowski, Marcin Kromer, bisk. warmiński, Marcin Białobrzeski i Wawrzyniec Goślicki biskupi kamienieccy i inni. Oni zaś jedną ręką jako senatorowie podpierali dzielnie tron królewski, a drugą jako biskupi dźwigali z ruin kościoły i parafie, zakładali seminaria i szkoły i, rzecz charakterystyczna, byli wszyscy szczerymi przyjaciółmi i dobrodziejami Jezuitów.
Tych ostatnich odszczególniał król Stefan łaską i hojnością nadzwyczajną. Jak w Siedmiogrodzie tak w Polsce chciał ich mieć przedewszystkiem mistrzami, pedagogami młodego pokolenia. Oni mu byli „potrzebni“, aby wychowaniem katolickiem odrodzić społeczeństwo, zakażone herezya i anarchią. Byli mu „potrzebni“ jeszcze z powodów politycznych. Występując jako ich protektor i fundator, zaznaczał odrazu dobitnie wobec Stolicy św. katolickie swoje usposobienie, zdobywał sobie jej względy, których potrzebował bardzo, aby umorzyć roszczenia cesarza do tronu polskiego i załatwić spory z nim dotyczące dziedzicznego jego Siedmiogrodu.
Oni zaś, jak już wspomniałem, trzymali się jak najdalej od pola elekcyi. Nawet po koronacyi króla Stefana, chociaż ten osobnym przywilejem kolegia ich uwolnił od podatków i takowe ze skarbu swego płacić kazał[1], nie spieszyli z swemi gratulacyami, czekali aż Stolica św. o której wiedziano, że elekcya cesarza Maksymiliana była jej pożądaną, Stefana królem polskim uzna. Stało się to dopiero w trzy miesiące po śmierci cesarza, gdy w styczniu 1577 papież stefanowego posła na osobnem posłuchaniu przyjął, a na dwa królewskie listy (z 5.
- ↑ Rostowski str. 55.