Nie o czczą pompę, ani podsycanie próżności lub zabawienie młodzieży chodziło Jezuitom, gdy tego rodzaju teatra, naukowe zabawy i popisy urządzali, ale w myśl Ratio studiorum, zamierzali przez to przyzwyczaić ją do publicznego wystąpienia z godnością i gracyą, do poprawnego wygłaszania i deklamacyi, do stylowego ćwiczenia się w łacinie. Studenci bowiem sami układali i wyrabiali one wiersze i mowy i poprawione przez profesora retoryki, wygłaszali publicznie, ofiarowali mecenasom własną nie cudzą pracę; to więc, co w szkole było teoryą, stawało się czemś dla niej aktualnem, interesowało ją i zachęcało do nauk. Że przez to zakład naukowy zyskiwał na sławie i rozgłosie, że o to dobre imię i naukową sławę akademii Jezuici dbali, tego przecie nikt rozsądny brać im za złe nie może. Tem mniej wolno się gorszyć tem, że wdzięczni byli sami i młodzież do wdzięczności dla fundatorów i dobrodziejów akademii zaprawiali, i ona w sposób godny, bo naukowy, uczyli okazywać. Uczcić pamięć czy to dla zakładu dobrze zasłużonych mężów, czy to drogich kolegów, toć przecie potrzebą szlachetnego serca. A jednak do niedawna ogół literatów naszych krytykował surowo i te naukowe ćwiczenia i te objawy wdzięczności, podsuwając Jezuitom rozmyślne ogłupianie młodzieży i niskie schlebianie możnym. Byłoż to sprawiedliwe?[1]
- ↑ Poczciwy i skądinąd zasłużony literaturze Michał Balicki w swej „Dawna akademia wileńska“ cudne rzeczy popisał o Jezuitach. Według niego professi 4 ślubów, przeznaczeni „niemal wyłącznie dla zajęcia się nauką młodzieży... zbierali jałmużnę nie tylko dla siebie, ale i dla koadjutorów“ (str. 12) Pierwsi w Wilnie Jezuici 1579 r. „nie byli to już owi pokorni towarzysze Lojoli... byli to ludzie uczeni, a nadewszystko zręczni i przezorni, ale już przywykli do wygód i już chciwi wpływu i znaczenia, bo ich takim duchem natchnął ów słynny Lajnez, który rozszerzając i wykładając ustawy Towarzystwa i przywileje, zmienił znacznie kierunek nadany mu od Lojoli“ (str. 34). Wszystko, co robią Jezuici, a robią dobrze z poświęceniem, robią „z przebiegłości, dla wpływu, znaczenia, powiększenia potęgi materyalnej“ (str. 47). Nauczali zaś „w duchu zakonu swego... wzgląd na potrzeby i ukształcenie młodzi krajowej do życia domowego i publicznego był zupełnie obcy powołaniu tych nauczycieli“ (str. 41). „Obok kształcenia tylko uczniów na członków swego Towarzystwa, albo uległych jemu zwolenników, nie