Jednej przecie zasługi i ci surowi krytycy akademii i innym szkołom zakonu odmówić nie mogli, że ułatwiały naukę ubogiej młodzieży. W Wilnie, obok kolegium papieskiego i bursy waleryanowej z fundacyi biskupa Protaszewicza, którą uporządkował i w fundusz 3000 złp. z dochodów biskupich sede vacante pomnożył legat papieski Aleksander Comuleo 1595 r.,[1] powstała z czasem bursa ubogich studentów i muzyków; mieszkało i żywiło się w niej pod nadzorem ks. prefekta bursy 80—100 ubogiej młodzieży. Dla synów majętniejszej szlachty i panów radził jenerał Akwawiwa otworzyć internat, ażeby ochronić ją od
- ↑ Wiadomo, że Zygmunt III. przeniósł biskupa wileńskiego kard. Radziwiłła na biskupstwo krakowskie 1591 r., a biskupem wileńskim zamianował Bernarda Maciejowskiego. Litwini, opierając się na akcie unii lubelskiej, me przyjęli biskupa Maciejowskiego, jako koroniarza, król innego zamianować nie chciał, więc przez lat przeszło 8 wakowało biskupstwo wileńskie z wielką szkodą dyecezyi. Aby choć w części zaradzić złemu, Maciejowski uprosił Klemensa VIII, że ten polecił legatowi swemu opatowi Comuleo, o którym później będzie mowa, odbyć wizytę dyecezyi wileńskiej 1595 r. Otóż podczas tej wizyty przekonał się legat, „że wiele kościołów parafialnych oddawna osieroconych, dla braku kapłanów, bez proboszczów, że przy innych kościołach są kapłani, ale dla niedostatku i nieznajomości języka litewskiego kościołom i ludowi zupełnie niepożyteczni“, lud nie uczęszcza do sakramentów „bez znajomości samego prawie Boga, żyje jak bezrozumne bydlę, największa liczba dzieci bez chrztu św. najczęściej umiera“. Dlatego za zgodą kapituły ustanawia, aby z dochodów biskupstwa sede vacante 7.000 złp. przeznaczono na utrzymanie 15—20 kleryków litewskich w seminaryum dyecezalnem, a 3.000 złp. na pomnożenie dochodów bursy waleryanowej, która także tylko Litwinów ma przyjmować. Ponieważ nadzór nad zarządem seminaryum i bursy miała kapituła, więc Jezuici zrzekli się całkiem zarządu, klerycy jednak i alumni nauki pobierali na akademii. (Baliński. Dawna akad. wilen. Dodatek VI.
starali się wcale oświecać ich umysłu i rozwijać zdolności w innym kierunku“ (str. 47). Opowiedziawszy (str. 102—112) festyny szkolne i uroczystości kościelne, w których oracyami i wierszami uczestniczyła młodzież akademicka, dodaje: „łatwo pojmiemy, że wielka część godzin szkolnych musiała być oderwana dla tych nadzwyczajnych zatrudnień, z uszczerbkiem wszelkich lekcyj“ (str. 112). Niech się uspokoi zacny Balicki, uczniowie samodzielnie pracowali nad wyrobieniem oracyj i wierszy, więc się kształcili, próby zaś deldamacyi i sceneryi odbywały się w godzinach pozaszkolnych, szkolny więc porządek nic nie ucierpiał.