Zamojski utrzymywał, że dla podniesienia katolicyzmu konieczną jest wizyta wszystkich dyecezyi przez nuncyusza i zakładanie seminariów. Opowiadał, jak dla zwalczenia arianizmu zawiązało się bractwo św. Tomasza: 200 panów, szlachty i biskupów, z dewizą: „Pan mój i Bóg mój“; jak on sam się do niego zapisał, kościół św. Tomasza pod Lwowem w swych majątkach postawił i prosił legata o relikwie tego świętego z Rzymu. To znów rozprawiano o stosunkach europejskich, jak dźwigać upadającą sprawę katolicyzmu i uorganizować skuteczną obronę przeciw Turkom. Król i hetman kochali się w poważnej, uczonej rozmowie, legat z swymi Jezuitami dotrzymywał im dzielnie placu, więc radzi mu byli obydwaj.
Prawie do połowy lipca przedłużał się pobyt królewski w Dzisnie, wojska zbierały się powoli, należało je układać do wojennego ordynku. Więc też przedłużały się i one miłe a uczone rozmowy; ośmielony niemi legat, podał królowi 5 lipca do odczytania brevia papieskie do Iwana, do carowej i carewiczów wystosowane, wyjawił mu całą treść swej legacyi, czem niesłychanie ujął sobie króla, iż i on tajemnicy przed nim nie chował. Tłómaczył potem król legatowi, jako żaden car, tem mniej tchórzliwy Iwan, szabli przeciw Turkom nie wydobył, zdobyciem Kazania i Astrahanu żadnej im klęski nie zadał, bo Turcya może być zagrożoną tylko na morzu Czarnem i dlatego pójść by należało na Azów i zdobyć tę pozycyę obronną. Przybył też do Dzisny kupiec gdański, Jan Tedaldi, Florentczyk, który trzy lata mieszkał w Moskwie, zwiedził Astrahan, kraj Czerkiesów i Persyą, człek poważny i roztropny, nieprzebrana skarbnica wiadomości, z której i król i legat czerpali obficie. To znów wertowali pilnie świeżo wyszłe w Krakowie, dedykowane królowi, dzieło Gwagnina Sarmatiae Europeae descriptio,
św. a kiedy w święto, nie ruszał się z miejsca aż po obiedzie, trzej Jezuitowie, każdy swoją mszę sw. odprawił, więc dwaj kapelani pańscy, które z sobą z Krakowa wiedzie, też po jednej. Potem ks. Wielogórski kolegiat krakowski kazania miewał: owaśmy byli nabożni bardzo. Przy obiedzie potem dysputacye. Pan sam kwestye poruszał, a pan nakielski starosta (Stefan Grudziński heretyk), ślubuję, toć się miał o religię od nich. Ale mu argumentu nie stawało“. (Dziennik ks. Piotrowskiego, str. 9).