prezentować Szwecyą, skoro go nie upoważnił do tego król szwedzki? Polakom niezależało wiele na Szwecyi, legat przeciwnie pragnął spełnić dane Janowi słowo i wolę Grzegorza XIII, rozumiał też i w tym nawet duchu obrabiał cara, że ten powierzy mu prowadzenie układów moskiewskich, przy których da się coś uzyskać dla sprawy katolicyzmu w Szwecyi. Te rachuby zawiodły. Szwecya wykluczoną została z kongresu[1].
Najtwardszy jednak orzech do zgryzienia dla legata, to Inflanty. Jasno mu było, że Moskale nie oddadzą całych Intlant, to jest tych, które w ręku cara zostawały, Livonia quae in Magni Ducis potestate est, bo o Narwi i dziesięciu zamkach, które Szwed świeżo zajął, car przecie, zdaniem legata, decydować nie mógł. Z drugiej strony Polacy zastawiali się uchwałą sejmu 1581 r., że całe niepodzielne Inflanty, a więc i z zamkami, przez Szwedów opanowanymi, do Polski wrócić muszą. Jeszcze więc przed rozpoczęciem kongresu zaproponował legat Zamojskiemu, a przezeń królowi, aby nową uchwałą sejmową zniesiono tamtę i część Inflant z kilku zamkami, graniczącemi z Moskwą, pozwolono odstąpić carowi. Zrazu bardzo się nie podobał ten projekt Zamojskiemu i zaostrzył jego nieufność do legata, któremu odpisał sucho: „Jeśli pokój nie stanie, to ja nieprzyjaciela poszukam, gdyby on mnie nie szukał. List Wielebności Waszej wysyłam najspieszniej do króla. Sądzę jednak, że napróżnoby o ustąpieniu jakiej części Inflant na sejmie radzono“[2]. Później jednak, snać po powrocie Żółkiewskiego z Jamu Zapolskiego, dokąd go do legata sekretnie wysłał, zmienił zdanie i pozwalał oddać Moskwie wschodni pusty szmatek Inflant z Nowogrodkiem, Sereniecem i Nowym zamkiem, ale za to zatrzymywał dla Polski Wielkie Łuki, Zawołocie i Newel, na co znów carscy nie przystawali[3].
Co gorsza, Zamojski i posłowie polscy pojmowali „całe“ Inflanty inaczej, jak legat, obejmowali niemi także jedenaście zamków, które Szwed posiadł. Domagali się nadto, aby car