Dzień bowiem 27 grud. oznaczyli Polacy na ostateczne zakończenie układów, aby już raz położyć koniec rozmyślnemu marudztwu Moskali. Chodziło o przyznanie Polsce zamków Newla i Wieliża. „Nieprzyznamy, wołali Moskale, bo nałożymy głową, bo nie mamy tego w instrukcyi“. Nadstawiał swą głowę legat, przecz się lękali o swoją. „Więc zapytajmy cara“, ale na to 10 dni czasu potrzeba. Tej zwłoki nie dozwalali Polacy i na sesyi 9-ej 27 grudnia oświadczywszy uroczyście, że nie ich winą nie doszedł pokój, zerwali układy i pożegnawszy carskich podaniem ręki, zabierali się do odjazdu. Strapieni Moskale do legata, co robić? On im roztrząsać sumienie, że dla dwóch zameczków nie godzi się przecie zrywać pokoju, Polaków zaś jął prosić, zaklinać, aby jeszcze tę jedne noc carskim zostawili do namysłu. Zostawili. Więc po całonocnej debacie legata z carskimi stanęło na tem: car zatrzyma jeden tylko Nowogrodek inflancki, całe zresztą Inflanty, przeszło 30 zamków, odda królowi; ten zaś ze zdobytych na Moskwie zamków, zatrzyma Połock i Wieliż, wszystkie inne zwróci carowi. Po aprobatę tego układu wysłał legat od siebie gońców do króla i do cara. Zanim ci powrócą, upłynie dni 10, te użyte zostaną na dalsze układy co do dodatkowych punktów i formalnej strony traktatu. Zgodzili się na to Polacy, aliści już nazajutrz wywlekli ów spór o tytuł i prawa carskie do Inflant, o którym wspomniałem wyżej, zakończony tymczasowo protestacyą Polaków, ostateczne zaś jego wyrównanie legat przyjął na siebie[1].
Tym sposobem uratowany został w zasadzie pokój. Przystąpiono do szczegółów[2]. Sprawę oddania zamków itd., ubito na sesyach pięciu (11—15). Drażliwą, a ważną nader kwestyą