inflanckie, a także Rygę i Kurlandyę“, która przecie nigdy do carów na chwilę nie należała. Oburzeni tem Polacy, kazali carskim opuścić natychmiast izbę narad i nazajutrz odjeżdżać, a legatowi oświadczyli, że to już nie ich wina, jeżeli do życzeń Stolicy św. zastosować się nie mogą i odjechali do Jamu. Tak wyproszeni za drzwi carscy, wnet jeden po drugim przyjdą do legata i poczną kręcić, to że w instrukcyi swej nie mają nic o Rydze, to znów, że wolę carską co do joty spełnić muszą, inaczej nałożą głową, wreszcie żądają 10 dni zwłoki, bo się do cara chcą z tem odnieść. Zgromi ich legat „albo natychmiast pisemnie się zobowiążecie, że się zgadzacie na wszystko, co już postanowiono, żadnej wzmianki o Rydze nie czyniąc, albo tej jeszcze nocy udacie się do posłów królewskich i razem z nimi pokój podpiszecie; w przeciwnym razie Polacy jutro odjadą“[1].
To skutkowało. Całą noc poprawiali ów instrument. Na ich prośbę przyjechał Haraburda, a z własnej ochoty także Albrycht Radziwiłł, dla skontrolowania i ostatecznej redakcyi
- ↑ Moscovia. Acta in conventu Legatorum die 11 et 12 Januarii sessiones. Carski poseł, kniaź Jelecki w relacyi do cara dodaje, że podczas sesyi 11. stycznia, legat zniecierpliwiony rzecze do carskich: „Niechcecie mnie słuchać, wasze błędy są do nieprzebaczenia, odstępuję waszej sprawy“ i wyszedł z izby. Wnet porwali się Polacy wołając: „Ostatnia to nasza sesya, już się dwudziesty raz zbieramy, niczego nie dokonawszy, nie wrócimy więcej“ i wyszli. Carscy zostali w izbie. Powróci legat i krzyknie: „więc tu jesteście na to, żeby kraść czas, a nie aby układać się“. Oni go proszą, aby me dopuścił do zerwania, albo żeby im wolno było wyprawić gońca do cara. Legat cały wzburzony ujrzawszy w ręku posła Olflriewa brulion traktatu, wyrwał mu go i wyrzucił za okno. Uchwycił potem samego Olfiriewa za kołnierz, potrząsł nim, uchwycił za guziki jego futra i wyniósł za drzwi. Uczynił to samo z innymi wołając: „Precz mi stąd wynoście się, nie mam z wami nic do mówienia“. Wpadnie na przerażonych kże Zbaraski, poseł polski, „zbierajcie wasze manatki krzyknie, jutro odjeżdżacie“. Gniew legata pochodził stąd, ze carscy nie chcieli zgodzić się na to, żeby do tekstu traktatu włożono słowa iż działo się wszystko w obecności legata Grzegorza XIII. „Widząc więc, kończy Jelecki, że Polacy chcą zerwać, a Possevino jawnie się oświadczył za nimi; musieliśmy się zgodzić na żądaną formułę. (Uspieńskij, Peregowory str. 73. Pierling II. 147).