w Forli, Rimini, Ankonie, Lorecie, Maceracie, Spolecie i Nerwi, d. 13 września dotarł do Rzymu. W całej tej podróży przez Włochy, zastosował metodę Iwana do jego posłów, nie szczędził jadła, napitku, okazałych przyjęć, ale strzegł pilnie i trzymał w zupełnem odosobnieniu; mimo to nie obeszło się bez wybryków dzikości tych dyplomatów.
Opinia publiczna Rzymu i posłowie zagraniczni, zwłaszcza wenecki Donato, oczekiwali wielkich rzeczy po legacyi Possevina, a to tembardziej, że niedawno (31 sierp.) Grzegorz XIII w rozmowie z Donatem wyraził się, iż „nie dosyć jest bronić się przed Turkiem, ale że zaczepić i pokonać go należy, cóż, kiedy nikt nie chce dać początku wojnie: Hiszpania czeka na Włochy, Włochy na Hiszpanią. Iwan dałby się pociągnąć przykładem, Batory dokazałby cudów, gdyby miał pieniądze“. Rozumiano więc, że, dzięki legacyi, projekt ligi przybrał już bardziej konkretne kształty. To też gdy Possevino, odwiedzając kolejno kardynałów i posłów zagranicznych, nic wyraźnego o lidze i wojnie nie wspominał, podejrzywano go, że dyplomatycznie ukrywa prawdę, a on był tylko szczerym. Tem mniej dowiedzieć się co można było od Mołwianinowa; zrozumiano wnet, że misya jego ogranicza się na prostem oznajmieniu o zawartym pokoju cara z królem polskim. Więc Possevino, złożywszy dokładną sprawę najprzód ustnie, a potem pisemnie w „komentarzu o rzeczach Moskiewskich“ kardynałowi di Como, pokazawszy Moskalom zabytki i dzieła sztuki pogańskiej i chrześcijańskiej Romy, kościoły, zakłady naukowe, dobroczynne instytucye — nie obchodziły ich one zresztą wiele — wyruszył z nimi 16 października z Rzymu i na Florencyę, Bolonią, Insbruk, Wiedeń, doprowadził do Warszawy 4 grudnia. Tu się oni rozstali.
Mołwianinów wiózł breve Grzegorza XIII do cara, datowane 30. czerwca 1583 Oznajmiwszy w niem carowi swą radość z zawarcia pokoju, porusza znów papież kwestyą religijną, przyjmuje za dobrą monetę to, co raz w liście do Batorego z 19 czerwca 1581 o swej wrzekomej jedności z Kościołem katolickim i przyjęciu soboru florenckiego napisał. Wierzy w jego dobre usposobienia, i spodziewa się, „że w innych ważnych rzeczach łatwym się okaże“. Chwali jego gotowość wojowania z Turkiem, „bo wszyscy mają tę nadzieję, że car
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 1.djvu/349
Ta strona została przepisana.