Wielki książę toskański de Medicis dostarczył środków pieniężnych, iż legat mógł wspaniale wystąpić w Krakowie 28 lipca 1588, wobec narodu kochającego się w zbytku i wystawności. Potrzeba było przybrać sobie doświadczonego doradzcę, bo zadanie legata było iście nie łatwe, a on nowicyusz prawie w dyplomacyi. Wybór jego padł na Possevina, ale ku wielkiemu jego zdziwieniu, jenerał Akwawiwa oparł się temu tak energicznie, że legat poprzestać musiał na książkach i pisemnych informacyach, przez Possevina z Padwy przysłanych[1]. Czuł on się tą odmową jenerała przykro dotknięty, skarżył się na nią przed Jezuitami polskimi, nie zapomniał jej, zostawszy papieżem, a nawet dla zakonu żywił czas jakiś ukrytą niechęć. Z instrukcyi Possevina, danych Aldobrandiniemu, przechowała się jedna, prawda, że dawniejsza, bo z 23 sierp. 1587 r.: uznać należy królem Zygmunta III, dla utwierdzenia zgody państw obu, ożenić go z jedną z arcyksiężniczek, tembardziej, że już 1581 r. rokowania w tej mierze nawiązane były, tylko przedwczesna śmierć przyszłej oblubienicy (Eleonory), siostry Rudolfa II, przerwała je, w żaden zaś sposób nie pozwalać na małżeństwo arcyksięcia Maksymiliana z królewną szwedzką, Anną, bo ta zagorzała protestantka wniesie jad herezyi w katolicki dom Habsburgów.
Za wskazówkami Possevina idąc, Aldobrandini po długich układach zdołał nareszcie złożyć komisyę 20 członków z Polaków i Austryaków w połowie złożoną, która pod jego prezydencyą przez pół roku w Będzinie obradowała i spierała się, aż wreszcie do tyle pożądanej zgody doprowadziła.
- ↑ Ważne miał powody do tej odmowy jenerał. Znaczna jeszcze w kraju partya austryacka, do której i możne heretyckie domy nalażały, nienawidziła całą duszą Possevina, a nawet partya Zamojskiego podejrzywać go mogła, że przybył po nowe fawory króla Zygmunta „wychowanka Jezuitów“ dla zakonu Już i tak dosyć było szemrań, że król OO. Gołyńskiego i Skargę na swój dwór w roli spowiednika i kaznodziei zawezwał. Wszystkie te niechęci i podejrzenia odżyłyby i spotęgowały się przyjazdem Possevina, a odbiły się przykro na Jezuitach polskich. (Rostowski 155).
zawdzięczał swemu opiekunowi, przeznaczał bowiem na nią Sykst V kardynała Farnese jako protektora Polski, on się jednak wymówił, ale swego pupila na nią podsunął.