jakże łatwo posądzą nas, że się nie proszeni wdzieramy do nich natrętnie? Inni już teraz nas nienawidzą, bo mniemają, że majątki, których oni się spodziewali, my im zabrali, a prawie wszyscy posądzają nas, że nie o dusze ludzkie nam chodzi, ale, że na pieniądze czyhamy. Ażali nie odtrącą nauki tych, których życiem gardzą?
„To też uznając z wdzięcznością i wielbiąc łaskawość WKMści dla zakonu i gorliwość o dobro twych ludów, błagamy, zaklinamy Cię, abyś zakon nasz, całkiem Tobie oddany, opieką swą nadal jak dotąd otaczał. Bądź WKM. pewny, że wtenczas użytecznymi będziemy sprawie publicznej, gdy ustawy nasze zachowamy, i wtenczas życzeniom Twoim odpowiemy najlepiej, gdy sami będziemy najlepszymi“.
Król słuchał zamyślony z zmarszczonymi brwiami, milczał chwilę, tak iż O. Campano obawiał się, czy niezbyt śmiało mówił. Wreszcie król rzecze z powagą: „Nie chcę być sędzią ani cenzorem waszego instytutu, którego ustawy są święte. Ale słuchaj Ojcze, gdy wam, jak mówisz, nie wolno, ci zaś, którzy powinni, albo nie chcą, albo nie umieją nic robić i zrobić, to zgnić mamy w gnoju naszym? Już się nie będę upierał przy Brześciu, chociaż to miasto waszej pracy najbardziej potrzebuje, ale co do Grodna, to już mi nie odmówicie; tam stanąć musi kolegium na 20 osób ze szkołami humanitarnemi (z gimnazyum). Praca misyjna nad dorosłymi nie tyle pożyteczna, bo albo się nie nawracają, albo wiara niegłębokie w nich zapuści korzenie i stary nałóg odżyje. Przeciwnie, którzy od lat najmłodszych w pobożności i gruntownej cnocie wychowani, ci nam stworzą nową rzeczpospolitą, katolicką z gruntu, i dlatego troszczę się o szkoły, i gdzie tylko mogę, kolegia wam funduję, a już za to ręczę, że ani w Rydze, ani w Połocku, ani w Grodnie nie będziecie zmuszeni żebrać; choćbyście chcieli, nie pozwolę na to“[1]. Energiczny jak był, zrozumiał Batory, że zamiast wchodzić w targi z prowincyałem i jenerałem, krótsza droga przez Stolicę św. Udał się więc listownie do Grze-
- ↑ Sacchini, Hist. Soc. Jesu. V. 184, 185.
O Campano rozmowę swą z królem streścił w liście do jenerała. Z listu tego przekopijował ją historyograf zakonu, O. Sacchini, nie jest to więc tylko oratorska fikcya.