Ta wieczna rozterka do rozpaczy przyprowadziła roztropniejszych różnowierców. „Z takich zajść, wołał senior zborów wielkopolskich, Szymon Turnowski, jeden z twórców sandomierskiej zgody, najszkodliwsze rodzą się zgorszenia, a co więcej, znaczniejszych nawet ludzi odstępstwa, którzy od tego wyznania w smutny sposób do papizmu powracają„[1].
A tymczasem Jezuici w zwartym szeregu nacierali zgodnie, z umiejętną taktyką i bronią doborową, więc prażyli niesforne kupy różnowiercze. Przeciw Lutrom, Kalwinom i Braciom czeskim znaleźli szczególnego rodzaj u sojusznika, bo Aryanów, którzy nie przypuszczeni do zgody sandomierskiej, atakowali tamtych, i wielkie w ich szeregach czynili spustoszenie, przeciągając do siebie, zwłaszcza od 1570 r. najdzielniejszych ministrów jak Czechowicza, wpływowych magnatów jak Kiszkowie i wiele szlachty. Znów w walce z Aryanami, którą podjęli Wujek i Skarga, znaleźli sojuszników w Lutrach i Kalwinach. Sprawdziły się słowa Hozyusza: „wojna heretyków zwyzwycięstwem Kościoła“.
Nie potrzebuję wspominać, że dźwigając katolicyzm, jednając mu rozlicznych wyznawców wśród magnatów, szlachty i mieszczan, jużto kazaniami, konferencyami (lectio sacra), bractwami i misyami, porządną a wspaniałą służbą bożą, dziełami i pismami pobożnemi, jużto i przedewszystkiem wychowaniem bogobojnego a wykształconego kleru, zamykali Jezuici różnowierstwu drogę do dalszej propagandy, a częstemi wśród warstw wszystkich nawróceniami spychali je ze zdobytego stanowiska i osłabiali żywotne jego siły.
Kazania mówili Jezuici dogmatyczne o zacięciu wszelako polemicznem, wyjaśniając przedewszystkiem te prawdy, około których błądziły „nowe wiary“; przyczem nie wprost ale ubocznie uderzali na różnowierców. Nawet w mowach żałobnych, korzystając z licznego zjazdu na pogrzeb, powiedziawszy coś niewiele o cnotach i zasługach nieboszczyka, przechodzili do dogmatu o czyscu, odpustach, o zasłudze dobrych uczynków i ich konieczności do zbawienia i t. p. Mamy na to
- ↑ Jabłoński, str. 96. Czytaj kto masz cierpliwość o tych zjazdach łatających wrzekomą zgodę sandomierską Łukaszewicza. „O kościołach Braci Czeskich“ str. 122—187.