wadzone, Skarga ułożył statuta, przyczyniły się wielce do podniesienia ducha pobożności i ofiarności wśród katolików.
Wielkich misyj ludowych nie odbywali wtenczas i długo potem Jezuici, było ich bowiem zbyt mało, iż ledwo podołać mogli szkołom i pracy po miastach. Misya nazywano wszelką, pracę kapłańską po za obrebem swego kolegium i Kościoła bez różnicy, czy to było tylko jedno kazanie i jednorazowe słuchanie spowiedzi, czy kilkotygodniowa lub kilkomiesięczna praca apostolska w pewnej miejscowości i jej okolicy. Pierwszymi misyonarzami w tej dobie byli jarosławscy Jezuici OO. Herbest i Nahaj, apostołami Rusi przez współczesnych nazwani. Od Przemyśla po Kamieniec podolski, Łuck i Ostróg szły ich zagony misyjne. Rozpoczynali od dworów pańskich i rezydencyj biskupich, z nich rozchodzili się do miasteczek i większych osad okolicznych, i tak pracą swą użyźniali powiaty, ziemie i województwa całe. Sieniawscy, Zasławscy, Mieleccy i tyle tyle innych szlacheckich domów na Rusi, Pokuciu, Podolu i Wołyniu tym misyom zawdzięczają początek swego nawrócenia, a przykład ten pociągał poddaną im ludność i mieszczan. Wileńscy Jezuici już w tej dobie dostarczali misyonarzy dla Żmudzi, rygscy i dorpaccy dla Inflant, brunsberscy dla Prus, Szwecyi i Danii, a wszystkie bez różnicy kolegia t. z „misyonarzy świątecznych“ (ad festa Nativitatis Domini, Paschalis, Pentecostes), do bliższych i dalszych parafij profesorowie szkół wolni od zajęć podczas świąt rozjeżdżali się po dworach i parafiach, pomagali proboszczom w kazaniach i słuchaniu spowiedzi, a przy nadarzonej sposobności dysputowali z ministrami. Król Stefan i hetman Zamojski otworzyli Jezuitom „misyę obozową“ (missio castrensis), od której nie usuwał się nawet legat papieski Possevino.
Wszystkie te rodzaje prac i zajęć kapłańskich, dopiero w zaczątkach w tej dobie, rozwinęły się potężnie za Zygmunta III, a dźwigając katolicyzm, podkopywały już i tak miałki grunt różnowierstwa.