Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 1.djvu/435

Ta strona została przepisana.

gacyi były listy papieża do króla, wzywające go otwarcie a szczerze do powrotu do wiary św., oraz breve do królowej, zachęcające ją do wytrwania w chwalebnych usiłowaniach i zapowiedź legata papieskiego, którego prędki przyjazd oznajmiały listy Hozyusza[1].
Król rad był nawiązaniu stosunków z Rzymem i zezwolił na nie — raz że pragnął rozprawić się z uczonymi teologami w sprawie liturgii, zwłaszcza zaś komunii św. pod dwiema postaciami i dlatego prosił o Jezuitów[2], a powtóre, że Rzym był mu potrzebny w sprawie barskiej, jak nadmieniłem wyżej. Hozyusz, bawiący pod ten czas w Rzymie, przejrzał odrazu to podszywanie interesu pod sprawę religii, rad jednak był, że król Jan pragnie mieć Jezuitów u siebie i ofiarował w tem swą pomoc u jenerała Mercuriani. Tymczasem posłał utrapionej królowej świeckiego kapłana, Jana Herbesta.


§. 47. Pierwsza misya szwedzka O. Warszewickiego. — Druga O. Wawrzyńca Nicolai, Norwega. 1574, 1576.

Kto był tym legatem do Szwecyi? Znany nam już dobrze rektor wileński, O. Stanisław Warszewicki, pierwszy Jezuita, który 16 lipca 1574 wylądował na ziemię szwedzką[3]. Przybywał zaś jako ksiądz świecki, w charakterze posła królewnej Anny, do jej siostry, królowej Szwecyi. Zdaniem króla, ta ostrożność była potrzebną, aby nie drażnić fanatycznych Lutrów, spiskujących na rzecz więzionego Eryka. Stosując się do życzenia królewskiego, Warszewicki nie pokazywał się publicznie, zamieszkał jednak w zamku królewskim, aby tem swobodniej widywać się z królem i królową. Do dworskich zwyczajów na-

  1. Theiner I, 375—8. Dalin IV, 34—85. Hosii epistolae.
  2. Massenius VII, 39. Geijer II, 26. Tak twierdzą protestanci. Z źródeł jezuickich wynika, że dopiero 1574 królowa przy odjeździe Warszewickiego, prosiła króla o kilku Jezuitów.
  3. Obrał złą drogę z Wilna na Rewel oblęgany przez Moskwę, pustoszącą wszystko dokała ogniem i mieczem. Wyszedłszy z biedą z tych opałów, trafił na morzu na okręt korsarski. Szczęściem wiatr ustał, korsarze zwolnili biegu, okręt jego ukrył się pomiędzy skałami. Powrócił dogodniejszą drogą na Gdańsk. (Rostowski 50).