wykły, zadziwiał króla wykwintnością obok zakonnej prostoty. Gdy król dowiedział się, że to syn senatorski, że sekretarz królewski do trudnych poselstw używany, że kandydat na biskupstwo, a od lat ośmiu ubogi zakonnik, nie mógł się wstrzymać od wyrażenia mu swego podziwu oraz szacunku. On mu zaś na to skromnie: „nie nowina w naszym zakonie taka przemiana, boć to rzeczy marne i nikłe te ludzkie zaszczyty i dygnitarstwa“. Więc o zakon jął się król ciekawie wypytywać potem zwracając się do sekretarza swego, Fechtena: „ażali i ty, rzecze, nie masz ochoty pójść do Jezuitów?“ Odtąd niedowierzający nieco i sztywny król stał się serdeczniejszym dla legata,
Misya jego ograniczała się do dwóch punktów: do sum posagowych królowej, do spraw religii w Szwecyi. Pierwszy mało nas na razie obchodzi[1]. Co do drugiego, upewniał legat, „że papież niezłomną żywi nadzieję powrotu króla i królestwa do jedności z Kościołem i św. Stolicą. Przedstawiał, że nic milszego Bogu, nic zbawienniejszego i sławniejszego dla siebie i państwa dokonać, ani panowania sobie i potomstwu zapewnić lepiej nie może. Nie brak mu oczywistych dowodów powołania bożego przez tyle przeciwności i tyle powodzeń, bo o prawdziwości wiary katolickiej już nie wątpi. O tej wierze rozprawiali bez świadków na cztery zawody po trzy i cztery godziny, król bowiem jako był bystrego dowcipu i wielkiej wymowy, wolał raczej nauczać, jak być pouczonym. Uznawał prymat Stolicy św., ale władzę papieża chciał mieć ograniczoną i znaleść sposób detronizacyi jego, gdyby działał wbrew ewangelii. Powagę Ojców Kościoła bardzo wysoko cenił, „niedorzeczność to, mówił, chcieć ich porównać z dzisiejszymi heretykami“’. Godził się na kult Świętych i relikwij, ba nawet na przeistoczenie i mszę św. „Ależ wy nie macie mszy św., bo nie macie sacerdotium, bo przerwane prawowite następstwo biskupów“, zauważył Warszewicki. Uderzyło to króla, on się nad tem nigdy nie zastanowił, że kartka z kancelaryi królewskiej starczyła za nominacyą i sakrę biskupią, że więc w ten sposób kreowani biskupami nie byli i święcić kapłanów nie mogli. Więc przyrzekał, że powoli i po cichu dołoży starań, aby sacerdotium i dawne obrzędy
- ↑ Obszernie o tem Koneczny w swej rozprawie rozd. II i III.