i sekretarza Fechtena do Rzymu; pierwszemu powierzona część polityczna poselstwa, drugiemu część religijna. Otóż w miarę, jak te polityczne nadzieje rosły lub upadały, stygł fawor królewski do katolicyzmu.
W sprowadzeniu Jezuitów użyła królowa pośrednictwa swej siostry, królowej Anny i nuncyusza Laureo[1]. Jakoż z końcem kwietnia 1576 przybił do brzegów Szwecyi nowy ablegat papieski, O. Wawrzyniec Nicolai, Norwegczyk, uczeń jezuicki w Lowanium, z protestanta katolik, a od lat kilku Jezuita. Z polecenia Grzegorza XIII wiózł listy Hozyusza do króla, zachęcające go do wytrwania na drodze powrotu do katolicyzmu i wzywające, aby kilku zdolnych szwedzkich młodzieńców wyprawił na studia do Rzymu. Towarzyszyli mu świecki kapłan z Belgii, Feyt i zdolny jakiś chirurg-medyk. Przedstawili się jako uczeni badacze Szwecyi i zamieszkali w gospodzie. Z polecenia królowej odwiedził przybyszów ks. Herbest i wnet gruchła wieść po stolicy, że owi trzej uczeni to skryte Jezuity. Nicolai władał dobrze językiem szwedzkim, więc król, zaniepokojony nieco pomrukiem Lutrów sztokholmskich, polecił mu w sekrecie nawiązać jak najlepsze stosunki z duchowieństwem, aby go ono samo poleciło królowi. Fortel się udał.
Nicolai zapowiedział szereg wykładów treści teologicznej, nieobojętnej wtenczas nikomu. Szeroka jego wiedza, erudycya na zagranicznych protestanckich i katolickich akademiach nabyta, dykcya piękna, zwiewoliły mu słuchaczów; kilku szwedzkich duchownych wyraziło się o nim przed królem bardzo pochlebnie, radzili nawet, żeby go w stolicy zatrzymał dla zreformowania nauk teologicznych w duchu liturgii, oddawna leżących prawie odłogiem. Król niczego więcej nie pragnął, przez Jezuitę spodziewał się zdobyć kredyt dla swej liturgii. Na pre-
- ↑ Obydwie siostry pisały, prosząc o żeńców do żniwa do jenerała Mercuriani, a prośbę ich poparł Laureo. (Theiner I, 447).
nią św. przyjmować i pod czternastu postaciami“ gdyby taka była wola królewska, jak to sam wyznał drwiąco Chytreuszowi. Hozyusz poznał się na nim i dziwił się przed królową Katarzyną, jak można było tak lichą osobistość wysyłać do Rzymu. Na morzu podczas burzy utonął Fechten i 32 osób z legacyi oraz ważne dokumenta w kwestyi religijnej zatonęły, więc Pontus musiał się zrazu zająć także sprawą religijną i oszukiwał kuryę rzymską najlekkomyślniej.