Oczekiwał go niecierpliwie król, tudzież nadworni Jezuici królowej z upragnieniem. Polecił im Possevino w lecie 1578, aby odmownej decyzyi rzymskiej nie odesłali królowi, ale go powoli przygotowywali do niej, on sam, gdy przyjedzie, chce ją doręczyć królowi. Rozumiał snać, że pomimo odmowy rzymskiej, potrafi króla do nawrócenia Szwecyi nakłonić. O. Good zażył stąd wiele przykrości. Król wiedział od Cagnolego, że Stolica św. zgadza się na 7 jego postulatów, nie wiedział co postanowiła o 5 najważniejszych, bo decyzya przesłana była w cyfrach Jezuitom. To go gniewało, odpieczętował listy, ale odczytać, jako cyfrowanych, nie mógł. Przejmował odtąd wszystkie listy do Jezuitów z Rzymu, był bowiem przekonany, że Stolica św. udzieliła dyspensy na wszystkie postulata jego, tylko że Jezuici temu przeciwni i dlatego dyspensę zatrzymują. Nękał dysputami O. Gooda, a bardziej jeszcze pytaniami, czy nie wie co o dyspensie? Wreszcie zaklął go na Boga, aby mu powiedział, czy nie zataił której z dyspens papieskich? Zakłopotany O. Good prosił go, aby miał cierpliwość do przyjazdu Possevina, wtenczas wszystko się rozstrzygnie. Rozgniewany król zawoła: „Tacyście wy Jezuici, gdy wam się co niepodoba, to się sprzeciwicie samemu papieżowi, przekonałem się o tem z jednego listu“. Dotknięty tem O. Good odcyfrował list z odmową pięciu postulatów króla i oddał jednemu z sekretarzy, ale żaden z nich nie miał odwagi królowi odczytać; upewniono go, że O. Good mówił prawdę. Położenie zaiste nie do pozazdroszczenia. Już w styczniu 1579 O. Good w kilku dysputach z królem przyszedł do przekonania, że bardzo mała nadzieja, aby król został kiedy katolikiem. W maju t. r. usłyszał od
list ostry, a dowiedziawszy się, że Possevino z Monachium puścił się w drogę do Pragi, postanowił go schwytać i sprzątnąć ze świata. Przypadek chciał, że właśnie tą drogą podróż odbywał szwedzki biskup z Rossen. Siepacze palatyna wzięli go za legata papieskiego Possevino, wypadli z zasadzki i dalejże wiązać i wlec z sobą. Z trudnością, przekonał ich biskup, że nie jest tym, na którego czyhają. Oni go przeprosili i puścili wolno. Possevino zaś stanął szczęśliwie w katolickim zawsze mieście Pilznie, stamtąd ruszył do Pragi. Opowiada to samo Theiner str. 523, ale zamach ten przypisuje kciu Karolowi sudermańskiemu, który podtenczas bawił w Heidelbergu na godach weselnych z Maryą, córką palatyna Renu, kalwinką.