Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 1.djvu/458

Ta strona została przepisana.

dzień nieboga płakała. Więc ją pocieszał O. Warszewicki i pouczył, w jaki sposób tę drażliwą sprawę przedłożyć ma królowi, a synowi niech poleci, aby grzecznie, ale stanowczo pójścia do zboru odmówił.
Zygmuntowi duszno było w tej opresyi od ojca miał ochotę uciec do cioci Anny. Nie było to podobna i Jezuici nie mogli tego doradzać, owszem zachęcali do cierpliwości i męstwa[1].
Nie długo czekać, a król (30 listop.) wezwie królewicza z sobą na kazanie. Królewicz mu spokojnie, ale stanowczo odpowie, że nie uczyni tego. Więc król wpadł w furyą i ośm srogich policzków wyciął synowi. Scenę zrobił królowej, odgrażał się na Jezuitów, że ich do więzienia wtrąci, że wypędzi, bo zgodę domową mu psują, syna buntują, od zborów ludzi odwodzą. Oni zaś przez sekretarza Heinrichssohna oświadczyli gromadnie, że niczego nie pragną bardziej, jak więzienia i cierpienia dla katolickiej wiary; cieszą się zgodą i jednością domową, ani jej waśnić nie myślą, królewicza wychowują w uległości synowskiej, ale gdzie o rzeczy wiary i sumienia idzie, należy więcej słuchać Boga, jak ojca. Król ciężko grzeszy, zmuszając syna na luterskie kazania, i odpowiedzialność za jego duszę bierze przed Bogiem straszną. Na to oni obojętnem okiem patrzeć nie mogą, ani będą[2].
Przyzwał tedy król O. Warszewickiego i w ogólnych słowach polecił mu i Ojcom, aby ludzi od luterskich zborów nie odwodzili. Warszewicki wręcz odmówił; przypomniał królowi obowiązek króla chrześcijańskiego prowadzenia ludu swego do prawdziwego kościoła, a więc nie do heretyckich bożnic. Otwartością swą podbił króla, iż już kwestyi o słuchaniu luterskich kazań z synem nie wszczynał[3]. Skłaniał się znów ku

    proceder rozolutniejszym osądził, przecież go pochwalił, ile potrzebny na ten czas do ohydzenia młodemu panięciu podobnych aktów, z których szwankowałby w nim mogła z mlekiem wlana prawowierna wiara katolicka. Tak Niesiecki X, 460. Koneczny twierdzi, że chciał go tak ukarać, ale Possevino ujął się za bezwinnym chłopczyną, i zapytał w Rzymie, jak w tym trudnym zaiście wypadku postąpić? (Nunz. di Germ. t 92, 278).

  1. Nunz. di Germ. t. 92, 329.
  2. Sacchini IV, 222.
  3. Theiner. Urkunden CXXXVII.