wność, stały się jego znamiennemi wadami — jak znów duch wolności i swobody, wiejący z tej konstytucyi, wytworzył obok dodatnich przymiotów odwagi, hojności, gościnności, swywolę i butę szlachecką. Ciekawą ze wszech miar diagnozę polskiej szlachty, sięgającą nawet w domowe jej życie, pozostawił nam współczesny bystry a bezstronny spostrzegacz, nuncyusz Fulwiusz Ruggieri, w relacyi swej do kuryi rzymskiej i Pawła V. r. 1565.
Rozróżnia on szlachtę drobną, zaściankową, która „bardzo liczna mieszka na wsi, jest ubogą, iż sama po większej części uprawia ziemię“, bo nie ma poddanych kmieci. Dalej szlachtę dworską, „która służy u bogatszej, bo żaden szlachcic nie przyjmuje do usługi chłopów, ani ich używa do czego innego, tylko do uprawy roli“. Wreszcie szlachtę bene natam et possesionatam, osiadłą na jednej, kilku i kilkudziesięciu wsiach i miastach, bo tytuł hrabiowski „w nienawiści u szlachty, nie daje im ani większego znaczenia, ani władzy nad inną szlachtą owszem każdy szlachcic uważa się im za równego”.
Otóż tej szlachty „dobrze urodzonej i osiadłej której, służyła i której słuchała „młodsza bracia“ zagonowa i dworska, taką daje charakterystykę nuncyusz: „Szlachta ma wielką wyższość nad nieszlachtą. Na całym świecie nie masz szlachty, któraby była wolniejszą lub miała większą władzę, nad szlachtą polską, bo oprócz tego, że są samowładnymi panami w swych dobrach, posiadają wiele przywilejów, każdy się ich lęka i nizko się im kłania. Niejeden szlachcic popełnił bezprawie, dopuścił się gwałtu, nie tylko na wsi, ale i w mieście, bo i miasta do nich należą, a nie masz nikogo, ktoby się ujął za krzywdą słabszego lub śmiał przytrzeć rogów szlachcicowi.
„Żyje zwyczajnie z wielkim przepychem, lubi trzymać wiele sług i koni, tak iż niejeden szlachcic ma ich sto i więcej, którzy w drodze towarzyszą mu konno, w mieście idą pieszo. Senatorów poprzedzają dworzanie, za nimi dopiero zgraja sług; męszczyźni idą przed paniami, kobiety z tyłu.
„W ustawicznym jest ruchu, do przyjaciół, do krewnych, jeżdżą o sto mil czasem, co im łatwo przychodzi, mając podostatek koni, powozów, na których wiozą wszystko, czego im w drodze potrzeba. Ztąd pochodzi, że wszyscy są gościnni i że wyjąwszy większe miasta, nie masz nigdzie domów zajezdnych,
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 1.djvu/46
Ta strona została przepisana.