Otóż przeciętny kler parafialny innego wykształcenia naukowego, jeno z tych szkół wyniesionego, nie miał i mieć nie mógł, liturgii zaś uczyli się klerycy praktycznie u księży proboszczów, lub przy katedrach i kolegiatach.
Nie wiele lepiej, jeżeli nie gorzej, stało naukowe wykształcenie zakonnego duchowieństwa, które w opactwach i klasztorach Prus królewskich i Wielkopolski rekrutowało się wyłącznie prawie z Niemców, a tem samem ani parafialnemu klerowi być pomocą, ani na masy wiejskiego ludu wywierać religijnego wpływu nie wiele mogło. W miarę wzrostu herezyi, brakło powołań do klasztorów, nie rzadko też zakonni księża, zrzuciwszy kaptur, przechodzili do różnowierców, żenili się i jako predykanci żywili się łaską zheretyczałych panów lub mieszczan, którym schlebiali, co wlazło[1].
Doszło do tego, że w opactwach i niektórych klasztorach, aby módz odprawić nabożeństwo chórowe, wyręczać się trzeba było płatnymi za to chłopakami. Inne klasztory, jak bernardyński w Wschowie, cysterski w Paradyżu i Bledzewie stały przez niejaki czas pustkami[2].
Karność zakonna nawet w żeńskich klasztorach rozluźniła się, upadła prawie zupełnie[3]. Dobra klasztorne rozdrapali
- ↑ Początek luteranizmowi w Gdańsku dał 1518 pierwszy Jakób Knade, Dominikanin Za nim poszło 6 księży a między nimi Franciszkanin doktor Alexander. Wzburzone przez nich mieszczaństwo rozegnało zakonników i zakonnice w mieście, złupiło klasztory, odarło z ozdób kościoły i t. d. i podniosło bunt otwarty, który ukarał srogo Zygmunt I. 1526 r. Ale niedługo potem Dominikanin Pan kracy Kleine stał się duchownym ojcem zlutrzenia Gdańska. W Elblągu rej wodził Karmelita Maciej Binnenwald: pojął żonę, wzburzył miasto do tego stopnia, że Elbląg rozegnawszy zakonników, a tych którzy wygnać się nie dali, zamknąwszy by w więzieniu w klasztorach. zerwał się do buntu jak Gdańsk. W Krakowie obok Bonara, Guttererów, Franciszkanie z swym godnym prowincyałem Lizmaninem na czele, głównymi byli krzewicielami herezyi nietylko w tem mieście i Małopolsce, ale w Wilnie i Lwowie Nazwiska tych exmnichów przytacza ks. Bukowski w „Historyi Reformacyi“ I. 191. Działo się to za Zygmunta I. który przecież jakieś wędzidło nałożył różnowiercom. Gorzej się działo za toleranckiego Zygmunta Augusta.
- ↑ Łukaszewicz. O kościołach Braci czeskich str. 25.
- ↑ Fankidejski. Klasztory żeńskie str. 70, 87, 132, 179.