Czuły na swą godność mieszczańską i czupurny, bronił zawzięcie acz zwykle bezskutecznie, swych praw i przywilejów, gardłował na wyborach do rady i cechów, wykrzykiwał na burmistrza i magistrat, za co nierzadko pokutował w „kabacie“, w razie napadu nieprzyjaciela stawał odważnie na walach, murach i basztach i bronił miasta lub zamku; szemrał, odgrażał się, ale płacił podatki, czynsze, wydarkafy i zapijał swe troski piwem, miodem lub wódką. Wtenczas rozrzewniał się, płakał, całował, ściskał, albo też srożył się, gniewał, klął, zrywał do bitki i awantur, za co znów dni kilka przesiedział w „kabacie“ albo za karę od cechu „leżał krzyżem“ w kościele podczas całego nabożeństwa.
Wykształcenie, kultura i polor kupieckiego stanu i zamożniejszych mieszczan nie wiele ustępował szlacheckiemu wykształceniu. Za Zygmunta I. kupcy modlą się po łacinie w swych oratoryach kongregacyjnych, władają tym językiem biegle, rozmówią się i po włosku i po niemiecku łatwo, grzeczni są, gościnni i ludzcy. W epoce wszelako Zygmunta Augusta, te same zamożne kupcy i mieszczanie rwą się pierwsi do czytania ksiąg luterskich, chwytania nowinek, w domach swych urządzają zbory i zjazdy, przytułek dają zagranicznym przybłędom reformatorom, drukują i sprzedają luterskie księgi. Luteranizm był ich ulubioną „nową wiarą“, jak kalwinizm u szlachty. Mieszczanie Gdańska i miast pruskich, rodowite Niemcy, przetrwali upadek Polski, i po dziś dzień są lutrami. W innych miastach królewskich nie dotrzymali placu Niemcy, „którzy gdziekolwiek osiedli, a całe miasta są nimi zaludnione zwłaszcza na Podgórzu (Podkarpaciu) i w zachodniej Wielkopolsce, zatrzymali po dziś dzień (1565) swój język, którego i Polacy radzi się uczą i nim chętnie mówią“[1]. Z językiem zachowali i „nową swą wiarę“ i albo pozostali lutrami, albo też wynieśli się do Prus, Inflant, Brandenburgii, Szląska. W miastach szlacheckich „sławetni“ zmieniali zazwyczaj wiarę, według
- ↑ Relacye nunc. Ruggieri 1565. I. 133.
Dekreta te nie były wykonane, owszem, Zygmunt I. 1539 zatwierdził cechy a Zygmunt II zniósłszy je nibyto 1550 r., wydał cały szereg nowych przywilejów cechom. (Surowiecki. O upadku przemysłu i miast w Polsce 183—85. Sygański. Nowy Sącz II. rozdz. 2.)