austryackiego domu, partyzanci Maksymiliana, którzy dopiero później do obozu królewskiego przeszli. Ale dla ogromnej większości senatu, postów sejmowych, kleru, szlachty, mieszczaństwa, Zygmunt był zawsze, przez cały ciąg długiego panowania, pod koniec jego bardziej może, niż w początkach, osobistością szczerze kochaną i poważaną wielce. Rozumu politycznego i wzniosłego iście chrześcijańskiego pojmowania królewskości; jej władzy i jej obowiązków odmówić mu chyba niepodobna; brakło mu decyzyi, szybkości ruchów, energii. Historyk Szujski, który 1864 r. pisał o Zygmuncie III: „wychowaniec Jezuitów, z obyczajów i języka Niemiec, z wyobrażeń absolutny monarchista, nie zasmakował on nigdy w Polsce, nie pojął narodu, sprzeciwiał się jego samowoli, a złamać jej nie umiał“, w 16 lat potem, „po głębszych studiach“, tak się o nim wyraził: „Piętnem wybitnem rządów Zygmunta III w polityce wewnętrznej i zewnętrznej był punkt widzenia katolicki. W zasadzie słuszny, bronił on Polskę na zewnątrz od osamotnienia, stawiał ją w jednej linii obronnej z Rzymem, cesarzem i Hiszpanią... I wewnątrz, jako dążący do unifikacyi religijnej ogromnej przestrzeni rzpltej, Zygmunt III miał w zasadzie racyą... Dla przebudowania społeczeństwa na jednolite katolickie czynił wiele i skutecznie“. Potrzeba było tylko zmienić „najswawolniejszą, najniepraktyczniejszą“ formę rządu, a tego Zygmunt nie umiał i nie chciał. „Polityka jego z sumienia i przekonania czerpana... wchodzi w kompromis z fałszywą niemożliwą formą rządu. Szacunku nie odmówili mu współcześni, nie odmówi historya, winę niepodołania wielkim zadaniom w przeważnej części naród na siebie wziąść musi“[1].
- ↑ Dzieje Polski III, str. 106 wyd. pierwsze. O tej młodzieńczej pracy pisał sam Szujski 1873 r, „że zniecierpliwiony brakiem książki dydaktycznej, przerąbałem się siedząc 6 lat po 12 godzin dziennie przez materyał i opracowania, raz czyniąc to dokładniej, drugi raz mniej dokładnie, aby tylko stworzyć całość. Drugie wydanie mojej historyi byłoby dla mnie bardzo trudnem przedsięwzięciem, bo nie zostawiłbym na niej całej nitki“. Nic więc dziwnego, że i Zygmunt i Jezuici w tej „rąbaninie“ odebrali porządne cięgi. Rezultat poważniejszych swych studiów streścił Szujski w swej książce